Nie zniechęciła ich ani konieczność stosowania dodatkowych zasad bezpieczeństwa, ani upały. Na Jasną Górę dotarły kolejne pielgrzymki piesze i to te z najodleglejszych regionów Polski. „Długostansowcy” przyszli aż z Helu, Gdańska, Białegostoku czy Olsztyna. Do celu dotarły kolejne tysiące duchowych pielgrzymów, wśród których też widać wielką mobilizację i determinację.
Niektóre pielgrzymki, jak sandomierska czy gdańska szły sztafetowo, inne duchowo i zaledwie w kilku etapach, jak zielonogórsko-gorzowska, a jeszcze inne w małych grupach do 150 osób, przemierzały tradycyjny szlak z noclegami w namiotach, jak warmińska.
Wśród intencji niesionych przez pielgrzymów dominują dziś te za Kościół i o nowe powołania. „Mamy też za co przepraszać, dużo dzieje się w obecnym świecie. Wiadomo, że Kościół nie zginie, bo Chrystus go ochrania i nie może nic złego Kościołowi się stać, ale my drodze jesteśmy słabi, dlatego bardzo potrzebujemy tego wsparcia. Myślę, że na pewno w dzisiejszych czasach jest potrzebne, bo coraz atakują księży, też pokazać innym, że można żyć inaczej nie tylko atakować, za Kościół i przede wszystkim za młodzież”.
Obok przedstawicieli pieszych pielgrzymek na Jasną Górę dociera także wiele grup rowerowych. Też są mniej liczne i trwają krócej, ale organizatorzy także troszczą się o ich kontynuację: „pierwszy raz i dziękuję Bogu, że dojechałam, że dałam radę. Jedzie na początku grupy krzyż, on nas prowadzi i od razu wszyscy wiedzą to jest pielgrzymka nie jedziemy na wycieczkę, na Jasną Górę jedzie się ze względu na Matkę, na Maryję to dla Niej pielgrzymujemy. I za tych ludzi spotkanych na drodze Bóg zapłać”.