Kolejne działania środowisk proaborcyjnych i czarnomarszowych jasno pokazują, że dobro kobiet i dzieci mają one za nic. Bo jak inaczej rozumieć ich ostatni list do prezydenta Dudy?
Prezydent Andrzej Duda nie ma wątpliwości, że ustawa „Za życiem” jest konieczna. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej mówił bowiem, że „po raz pierwszy w Polsce po 1989 roku zaproponowano zmiany, które mają wesprzeć rodziny, które poprzez trudną ciążę znajdują się w ciężkiej sytuacji, że państwo polskie wyciąga do nich rękę. To jest kolejny, ważny, prorodzinny element działalności rządu i uważam, że należy to docenić. W miarę jak będzie wzrastała zamożność polskiego społeczeństwa i państwa, to program ten powinien być rozbudowywany”.
Uczestniczki czarnego protestu sprawę widzą jednak inaczej. Napisały więc do prezydenta list. Apelują w nim, by nie podpisywał ustawy „Za życiem”. Ustawy zapewniającej pomoc tym kobietom, które zdecydują się urodzić chore dziecko. Ich zdaniem jednorazowa wypłata w wysokości 4 tys. złotych "nie zabezpiecza rodziców ani pod względem finansowym, ani pod względem praktycznym potrzeb chorego dziecka i jego rodziny”. Propozycje ustawy "nie rozwiązują żadnego z problemów, z jakimi borykają się na co dzień dzieci i rodziny dzieci niepełnosprawnych". Autorki listu obawiają się, że ustawa wprowadza "selekcję" tragedii. "Czujemy się głęboko zaniepokojone selekcją, jakiej ta ustawa będzie poddawać tragedie ludzkie. Rozróżnieniem na tragedie, za które Rząd przyzna zapomogę i na tragedie, które na zapomogę i szczególną opiekę ze strony Państwa nie zasługują" – napisały. Dlatego też – ich zdaniem - podpis prezydenta nie powinien się pod tą ustawą znaleźć.
Można oczywiście przyjąć narrację zwolenniczek czarnych protestów, które już zdążyły ochrzcić ustawę mianem „trumienkowego”. Można się zżymać, że to niewiele pieniędzy, że to nie pomoże, a w ogóle to taki ochłap rzucony kobietom, by je upokorzyć. Ale można też na tę ustawę spojrzeć z innej perspektywy. To przecież element większego projektu, w skład którego wchodzić ma nie tylko jednorazowa pomoc finansowa z tytułu przyjścia na świat chorego dziecka, ale także pomoc psychologiczna, pomoc w rehabilitacji czy leczeniu. To także ważny sygnał, że dzieci chore nie są z definicji skazywane na śmierć, tylko również dla nich jest miejsce w społeczeństwie. I stąd potrzeba stworzenia takich warunków, by dać sygnał rodzinom, że nie są sami, że nie muszą zabijać swojego dziecka, że są miejsca, gotowe wspierać rodziny przyjmujące chore dzieci. Dlaczego więc nie wspierać działań, które są za życiem?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Ponieważ sygnatariuszki listu za żadnym życiem nie są. Nie są też za żadnym wyborem. Bo gdyby ten wybór był dla nich faktycznie ważny, to z szacunkiem odnosiłyby się do kobiet, które rodzą chore dzieci, i dla nich walczyłyby o konkretną pomoc. A tymczasem walczą o to, by tej pomocy nie było. Tak rozumiem ich apel do prezydenta Andrzeja Dudy. Chyba że mają jakąś inną propozycję pomocy, o której warto porozmawiać. Na razie nigdzie jej nie widziałam, ani o niej nie słyszałam.
Przepraszam, jest jedna, ale dla wielu kobiet nie do przyjęcia. Tą propozycją jest aborcją. O aborcję gotowe są walczyć zawsze i wszędzie, o pomoc dla dzieci już niekoniecznie. Kto to bowiem słyszał, by w XXI wieku kobiety rodziły „bękarty i kaleki” (copyright by Hanna Bakuła).
Na takie określenia nie ma jednak zgody. Nie ma też zgody na to, by kobiety rodzące chore dzieci traktowane były jako pacjentki drugiej kategorii, a ich decyzja odbierana jako fanaberia. Realna pomoc uruchamiana być powinna już w momencie niepomyślnej diagnozy. W takiej sytuacji kobiecie czekającej na narodziny dziecka wali się na głowę cały świat. Dlatego nie może być sama. Od pierwszej chwili powinna zostać otoczona opieką. I lekarza, dla którego jej dziecko nadal będzie dzieckiem, a nie „nierokującym płodem”. I psychologa. I państwa. Wtedy faktycznie będzie można mówić, że państwo za życiem jest nie tylko w teorii, ale przede w praktyce. Tyle tylko, że to pojedyncze działania, które nie powinny przesłonić celu nadrzędnego. A tym jest pełna ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Odwagi!