Małgorzata Omilanowska, polityczka z formacji Tuska, w latach 2012–2014 podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a później - do 2015 - szefowa tego resortu, wypowiedziała się w warszawskiej mutacji "Gazety Wyborczej" w sprawie odbudowy zniszczonego przez Niemców Pałacu Saskiego. Powiedzieć, że słowa Omilanowskiej są skandaliczne to, niestety, zbyt mało. Pogarda, jaka z nich bije do naszego dziedzictwa narodowego jest porażająca...
"Nie odbudowujmy Pałacu Saskiego. Plac Piłsudskiego? Zawsze był wygwizdowem", stwierdziła ministra od kultury w ekipie PO-PSL. Jak to skomentować? Chyba tylko tak: gdyby w latach 70. nie odbudowano Zamku Królewskiego w Warszawie (także zniszczonego przez Niemców, pani Omilanowska) to z pewnością nie doczekalibyśmy się tej odbudowy za rządów PO, a pani Omilanowska mogłaby powiedzieć tym wszystkim, którzy by to postulowali: "Nie odbudowujmy Zamku Królewskiego. Plac Zamkowy? Zawsze był wygwizdowem".
Omilanowska, co warto na koniec podkreślić, została powołana przed pewnym czasem przez ministra Piotra Glińskiego do... Rady Odbudowy Pałacu Saskiego. Stało się tak mimo iż polityczka od Tuska od lat nie kryje nienawiści do rządów Zjednoczonej Prawicy. Jak ujawniła już po wyborach, podjęła wraz z mężem decyzję, że gdyby doszło do trzeciej kadencji PiS to "będziemy emigrować, co w naszym wieku jest już bardzo trudne. Ale dożywać swoich dni w tak dusznej atmosferze, ze świadomością, że dojdzie do erdoganizacji państwa. Gdybyśmy nie osiągnęli takiego wyniku wyborczego, to nie byłoby już szans na kolejne demokratyczne wybory. Czuję olbrzymią ulgę" - wyznała.
Pogarda. pic.twitter.com/LvFOq1wU6E
— Emilia Kamińska (@EmiliaKaminska) November 5, 2023