Kolejny krok na drodze rewolucji doktrynalnej. Papież Franciszek wraz z radą kardynałów rozmawiali o przyznaniu Konferencjom Episkopatu „pewnego autentycznego autorytetu doktrynalnego”. Wszystko rzecz jasna w ramach decentralizacji - pisze Tomasz Terlikowski.
Problem polega na tym, że jeśli decentralizacja ma dotyczyć doktryny to oznaczać to może wpisanie w doktrynę stałej schizmy, zgodnie z którą poszczególne Episkopaty będą miały nieco (bo trudno zrozumieć, co ma oznaczać słowo „pewien”) odmienne doktryny, inne postrzeganie moralności itd. Efektem będzie błyskawiczna anglikanizacja i protestantyzacja Kościoła. Ona już teraz istnieje, ale jeśli przyznać prawo do doktrynalnych różnic, to… efektem będzie pogłębienie różnic i ostateczne danie wolnej ręki kościelnym liberałom, choćby z niemieckiej konferencji episkopatu, by sami - bez Rzymu - decydowali oni w co wierzą
Nie sposób też nie zadać pytania, skąd miałby pochodzić autorytet Konferencji Episkopatu Polski. Podstawy w Biblii i Tradycji ma autorytet i prymat Papieża, a także poszczególnych biskupów (którzy są następcami apostołów). Możemy znaleźć w Biblii i Tradycji autorytet Soborów i Synodów. Nie ma jednak i nigdy nie było autorytetu doktrynalnego stosunkowo młodych struktur biurokratycznych, jakimi są w istocie Konferencje Episkopatu. Doświadczenia z ich działaniami nie są zaś dobre, bo odbierają one wolność i niezależność, a także chęć do samodzielnego działania biskupów, którzy - każdy z osobna, bez potrzeby istnienia konferencji - są następcami apostołów.
I wreszcie kwestia ostatnia. Istnieje obawa, że w całym tym projekcie chodzi o to, by za pomocą decentralizacji przeprowadzić liberalizację. Nie wszystko może zrobić Rzym (bo nie wypada, bo nie ma takiej władzy). Wygodniej więc, jak to miało miejsce z interpretacją „Amoris laetitia”, przeprowadzić to za pomocą episkopatów. Oto jeden z nich coś wymyśla, a papież tylko to potwierdza, a potem wprowadza - tylnymi drzwiami - do Acta Apostolice Saedis. I zmiana gotowa. A jak jakiś episkopat będzie sugerował, że tak nie wolno, albo że u niego zmiany nie będzie, to od czego są nuncjusze, którzy będą naciskać, żeby ustąpić Ojcu Świętemu? I tak pod pozorem decentralizacji otrzymamy liberalizacje i anglikanizacje. Niemożliwe? Obawiam się, że niestety coraz bardziej możliwe. Czas przestać chować głowę w piasek.