Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła dokument, w którym zachęca do dyskusji o utworzeniu oddzielnego budżetu dla krajów strefy euro i sugeruje, że rozwiązanie to powinno zostać wprowadzone do 2025 roku - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Zdaniem Komisji kryzys, jaki dotknął strefę euro w latach 2010-2012, odczuwa ona do dziś i nie czekając na następny, należy pogłębić i wzmocnić unię gospodarczą i walutową, utworzyć oddzielny budżet dla krajów strefy euro, a w konsekwencji także „ministerstwo finansów” krajów tej strefy.
Głównym celem takiego budżetu miałaby być amortyzacja tzw. asymetrycznych wstrząsów, jakie dotykają niektórych krajów eurolandu (najbardziej jaskrawy przykład to Grecja), a środki z niego kierowane na wspieranie inwestycji i tworzenie miejsc pracy funkcjonowałby na podobnych zasadach jak tzw. planie Junckera, czyli Europejskim Funduszu Inwestycji Strategicznych.
Budżet ten miałby także środki będące „zachętą” do wprowadzania reform rekomendowanych poszczególnym krajom strefy euro przez Komisję i byłaby to specjalna finansowa „pomoc techniczna”.
Komisja dostrzega, bowiem, że w ramach strefy euro narastają różnice gospodarcze pomiędzy krajami Północy i Południa tej strefy, co rodzi napięcia społeczne, a w konsekwencji także polityczne.
2. Propozycje Komisji dotyczące rozpoczęcia dyskusji nad stworzeniem oddzielnego budżetu dla krajów strefy euro, są swoistą próbą ucieczki do przodu w sytuacji, kiedy większość krajów posługujących się wspólna walutą, odnotowuje od kilku lat niski poziom wzrostu gospodarczego.
Tak naprawdę, jeżeli z danych dotyczących gospodarek krajów strefy euro prezentowanych przez Eurostat, „wyjąć|” te dotyczące gospodarki niemieckiej, to wskaźniki dla pozostałej 18-stki, prezentują się bardzo „blado”.
Co więcej w Unii Europejskiej liderami wzrostów PKB w ostatnich kwartałach są kraje posługujące się własnymi walutami takie jak właśnie Polska, Rumunia, Bułgaria czy Węgry, ba lepsze wskaźniki gospodarcze niż wiele tzw. starych krajów członkowskich należących do strefy euro, mają Dania i Szwecja, które także posługują się własnymi walutami.
3. Sytuacja gospodarcza w strefie euro, a także ciągle trwający „dramat grecki”, nie zachęcają, więc do jej rozszerzania, należy, więc zdaniem Komisji stworzyć nowe instrumenty finansowe, które byłyby takim dodatkowym bodźcem.
Komisja nie zaprezentowała żadnych szczegółów związanych z oddzielnym budżetem w tym przede wszystkim jego przewidywanej wysokości i obciążeń finansowych, jakie w związku z tym spadły by na kraje strefy euro, ale można się domyślać, że odbyłoby się to kosztem dotychczasowego budżetu UE.
Dotychczasowy budżet oscyluje w granicach 1% unijnego PKB i np. ten na rok 2018 wyniesie 160 mld euro w zobowiązaniach i 145 mld euro w płatnościach, więc nie ulega wątpliwości, że stworzenie tego oddzielnego tylko dla strefy euro, ten obecny znacząco by pomniejszyło.
4. Ale propozycje Komisji dotyczące oddzielnego budżetu dla krajów strefy euro mają poważną słabość szczególnie z punktu widzenia Niemiec, ponieważ wprawdzie nie, wprost ale jednak sugerują rozwiązania polegające „na uwspólnotowieniu długów”, co oznaczałoby dodatkowe obciążenia finansowe właśnie dla tego kraju.
Nawet, jeżeli to uwspólnotowienie miałoby dotyczyć tylko przyszłych długów, to i tak dla Niemców nie będzie to do przyjęcia, co oznacza, że plany Komisji trafią jednak na opór ze strony tego kraju, ale pewnie dopiero po wyborach parlamentarnych, które odbędą się w tym kraju we wrześniu.
Powinniśmy, więc do tych zamierzeń Komisji podchodzić bez specjalnych emocji, bo na tej drodze do powołania oddzielnego budżetu dla krajów strefy euro, będzie ona miała mocnych przeciwników i to wywodzących się ze strefy euro.