W szczecińskim Sądzie Okręgowym dziś senator Stanisław Gawłowski zaczął składać wyjaśnienia ws. wątku tzw. afery melioracyjnej. Prokuratura zarzuca mu m.in. przyjęcie łapówek o wartości ponad 700 tys. zł. Co najciekawsze, były dyrektor IMGW dał do zrozumienia, że obecny senator Gawłowski, powiązany z Platformą Obywatelską dawał do zrozumienia, że jest zainteresowany "braniem w łapę".
Mieczysław O. nie chciał składać w środę wyjaśnień. Sędzia Grzegorz Kasicki odczytał wyjaśnienia, których mężczyzna udzielał podczas postępowania przygotowawczego.
Wskazywał w nich, że propozycja wręczenia Stanisławowi Gawłowskiemu zegarków padła po tym, gdy ze strony Gawłowskiego zaczął odczuwać presję, aby zwolnić Łukasza L., pełniącego wówczas funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Gawłowski kilka razy mówił, że lubi zegarki, szczególnie (marki) Breitling i Tag Heuer. Ja to odebrałem jako sugestię, że oczekuje takiego zegarka – zaznaczył były dyrektor IMGW w odczytanych wyjaśnieniach. Dodał, że ilekroć Gawłowski mówił o zwolnieniu Łukasza L., zawsze tę rozmowę wiązał z zegarkami dwóch marek, choć nigdy niczego nie mówił wprost.
L. powiedział mi coś w tym duchu, że minister oczekuje od niego jakiejś gratyfikacji, żeby się od niego odczepić. Ja wtedy mu powiedziałem na odczepnego "To weź mu kup Tag Heuera lub Breitlinga" - powiedział w środę Mieczysław O., odpowiadając na pytanie sędziego. Wskazał, że "nie dopuszczał myśli", iż L. rzeczywiście to zrobi.
W odczytanych zeznaniach wskazywał, że powiedział Łukaszowi L., iż aby przekazać zegarek, musi sprawdzić, która z sekretarek danego dnia będzie znajdować się w ministerstwie. Chodziło o to, aby torby, w której miała znajdować się łapówka, nie otworzyła żadna niepowołana osoba.
Mieczysław O. mówił, że po jakimś czasie Łukasz L. powiedział mu, że przekazał zegarki Gawłowskiemu. Jak powiedział, później zobaczył zegarek na nadgarstku Gawłowskiego, a ten dał do zrozumienia, że jest zadowolony. Pokazał mi zegarek na ręku i powiedział, że "ktoś wie, jak się zachować" – mówił były dyrektor IMGW.
Zdaniem prokuratury, zegarki miały zostać wskazane przez wysłanie ich zdjęć mailem. O. powiedział jednak, że nie prowadził w tej sprawie korespondencji mailowej.