Czy Franciszek zniesie celibat?
Kolejny synod biskupów, który zorganizowany ma być w roku 2018 może zostać poświęcony kwestii celibatu kapłańskiego i dopuszczenia do święceń żonatych mężczyzn. Takie przecieki przekazuje – zazwyczaj świetnie poinformowany włoski watykanista Sandro Magister.
I właśnie o tym miał rozmawiać Ojciec święty z brazylijskim kard. Cláudio Hummesem, z którym spotkał się kilka dni temu podczas audiencji, w której uczestniczyło 25 hierarchów z Amazonii. To oni wraz, z kardynałem Hummesem, od dawna wspierają pomysł, by w związku z problemami z powołaniami, zacząć wyświęcać na kapłanów„viri probati”, czyli wypróbowanych mężczyzn w związkach małżeńskich. I właśnie ich spotkanie mocno ożywiło temat zniesienia (ograniczenia) celibatu. Po Rzymie, od jakiegoś czasu, „chodzi” także informacja, że kolejny Synod biskupów, który odbędzie się w Rzymie w roku 2018 mógłby być poświęcony kwestii posługi biskupiej, kapłaństwa i diakonatu. A przy okazji, trochę jak to było w przypadku synodów o małżeństwie, gdy rozważono kwestię rozwodów, można by podjąć też temat… celibatu i diakonatu kobiet.
Jakiś czas przed wizytą kard. Hummesa w Watykanie inny znany „bergoglianista” (tak określa się czasem zwolenników „reformy” Franciszka) Andrea Grillo na łamach (będącego obecnie bardzo blisko Watykanu) portalu „Il Sismographo” przedstawił wręcz schemat przyszłego synodu, który miałby się zająć „posługą w Kościele”. Dysputa podzielona byłaby na trzy zasadnicze tematy: 1. kolegialność władzy biskupiej i przeniesienie na biskupa pełnej władzy w kwestii diecezjalnej liturgii; 2. formacji prezbiterów, w tym, przemyślenia trycenckiej formy seminarium, a także możliwości święcenia żonatych mężczyzn na kapłanów; 3. teologia diakonatu i możliwość ordynacji diakońskiej dla kobiet.
Program ten, jak zwykle to bywa w przypadku pomysłów „liberalnego” skrzydła Kościoła, pochodzi z wizji Kościoła, jaką prezentował kard. Carlo Maria Martini. Jego agenda obejmowała nie tylko zmiany w rozumieniu nierozerwalności małżeństwa czy seksualności, ale także właśnie zmiany w kwestii celibatu czy rozumienia posługi kapłańskiej. Pierwszy z punktów tej agendy, czyli właśnie kwestia małżeństwa, została już przepracowana podczas Synodów, i jak wskazują rozmaite przecieki, teraz może przyjść czas na celibat i szerzej posługę duchownych.
Nie ma przy tym wątpliwości, że i debata i synodalne zatrzymanie się nad problemem zarówno tożsamości jak formacji duchownych jest konieczna. Trydencki, tradycyjny model posługi i miejsca w społeczeństwie prezbiterów, o ich formacji nie wspominając, już się nie sprawdza. Odmienność wzorców kulturowych także utrudnia stworzenie spójnej formacji. Pogłębienia potrzebuje także rozumienie kapłaństwa i diakonatu. Pytaniem, które warto jednak zadać, czy rzeczywiście lekarstwem na wszystkie te choroby jest zniesienie celibatu? Nie jest on, rzecz jasna, kwestią doktrynalną, i już teraz mamy do czynienia z księżmi (byłymi pastorami), także obrządku łacińskiego, którzy mają żony. Ale w niczym nie zmienia to faktu, że celibat jest głęboko zakorzeniony w tradycji łacińskiej i jeszcze głębiej związany z tożsamością księży rzymsko-katolickich. Jego zniesienie, albo uznanie go za nieobowiązkowy, wywołało by jeszcze głębszy kryzys kapłaństwa i dołożyło do już obecnych problemów – nowe: z żonami i rozwodami, dziećmi, które nie zawsze idą drogą ojca itd. Doświadczenie Kościoła prawosławnego i wspólnot protestanckich pokazuje także, że żonaci duchowni mają nieco inną tożsamość, a ich małżeństwa rodzą problemy, które też trzeba rozwiązywać. Jak dotąd też, o czym nie sposób nie wspomnieć, lekarstwem na problemy z tożsamością czy kryzysy kapłańskie było w Kościele nie tyle luzowanie dyscypliny, ile jej zaostrzanie. I nie widać powodu, by tym razem miało być inaczej.
Inna rzecz, że jeśli rzeczywiście kolejny Synod poświęcony będzie kapłaństwu, to będzie jeszcze dużo czasu, by tematy te przedyskutować. Formacja, struktura seminaryjna, dopuszczanie do święceń to wszystko tematy, z którymi warto się zmierzyć. A celibat? Cóż, wydaje się, że akurat tego tematu lepiej nie ruszać. Więcej z tego będzie problemów niż korzyści.
Tomasz P. Terlikowski