Czy Franciszek jest ekoterrorystą i polska branża futrzarska!
W sprawie ferm hodowli zwierząt na futra Prawo i Sprawiedliwość schowało głowę w piasek. W czasie wielomiesięcznej debaty branża hodowców sięgnęła po wiele metod, aby zmanipulować opinię publiczną. Można je przedstawić na podstawie futrzarskiej kinematografii - piszą Wojciech Mucha i Jacek Liziniewicz w najnowszym tygodniku "Gazeta Polska".
Futrzarska kinematografia przez ostatnie lata przeszła ewolucję. Początkowo skupiała się na pokazaniu cukierkowej wizji przedsiębiorstw mordujących zwierzęta na futra. Typowe propagandowe filmiki, które kręci każda szanująca się korporacja. Takie narzędzia przestały być w pewnym momencie użyteczne. Szczególnie po 2015 r., gdy poznanie branży i chwalenie się olbrzymimi dochodami niekoniecznie komukolwiek imponowało. To stworzyło potrzebę dostosowania przekazu do nowego widza – wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Wykwitem wszystkich argumentów i hipotez jest film, którego producentem jest jeden z potentatów branży futrzarskiej Szczepan Wójcik. Tytuł filmu: „Zaćmienie – czy Polska zda egzamin z człowieczeństwa?”.
Propaganda pod katoli
Film w założeniu ma opisać zjawisko „ekoterroryzmu”. W istocie jednak skupia się na dwóch problemach: hodowli zwierząt futerkowych i Puszczy Białowieskiej. Już początek produkcji mówi w zasadzie wszystko. W postapokaliptycznej narracji głos dziewczynki czyta: „Byliśmy ostrzegani, ale niewielu chciało słuchać. Fałszywe ideologie wywróciły świat. Na ulice wyszli aktywiści ideowcy. Podważyli najważniejsze wartości. Żądali prawa do zabijania dzieci. Prawa zwierząt postawili ponad ludzkimi. Człowieka nazwali rakiem planety”. Już to nawiązuje do klasyki propagandy. Podobnie było w 1964 r., kiedy prezydent USA Lyndon Johnson starł się w wyborach prezydenckich z prawicowym senatorem Barrym Goldwaterem. W trakcie kampanii wyemitował spot, w którym dziewczynka liczy odrywane płatki trzymanego w ręku kwiatka. Gdy dochodzi do dziesięciu, kamera stopniowo przybliża się do jej oka, a jego źrenica wypełnia się grzybem atomowym. Głos lewicowego kandydata na prezydenta komentuje, że to jest stawka w wyborach: miłość albo śmierć miliardów ludzi. „Głosuj na prezydenta Johnsona” – brzmi ostatnie zdanie spotu.
Ale te numery już znamy. Tymczasem w agitkach futrzarzy widzimy przebitki z marszów feministek, obrońców zwierząt czy lewackich protestów. Najprostsza metoda. Wrzucić wszystkie problemy do jednego worka tak, aby automatycznie zwolennik zakazu prowadzenia ferm zwierząt futerkowych był za aborcją na żądanie, związkami partnerskimi i zakazem jedzenia mięsa. Jednak po tym wstępie otrzymujemy wypowiedzi ciągu autorytetów, którzy wyjaśnią, co mamy myśleć. Wśród nich są związani z branżą futerkową naukowcy, ale także nasz kolega z łamów Witold Gadowski oraz ks. prof. Tadeusz Guz. To właśnie ten ostatni przekazuje główną myśl filmu: branża futerkowa jest OK, bo stanowi realizację zasady ujętej w haśle: czyńcie sobie ziemię poddaną. – Zmagamy się dziś z ekoterroryzmem i innymi bardzo niebezpiecznymi trendami, które pod płaszczykiem ochrony świata zwierzęcego czy roślinnego dążą do detronizacji człowieka. Redukują człowieka – jako człowieka – do zwierzęcia, natomiast zwierzę stawiają w miejsce człowieka (…). Człowiek jest najdoskonalszym bytem w widzialnym kosmosie, natomiast Pan Bóg powołał świat zwierząt i roślin ze względu na człowieka, podporządkował wszechświat człowiekowi, poddał pod jego panowanie – wyjaśnia widzowi ksiądz profesor.
Papież ekoterrorysta!
Trudno powiedzieć, czy duchowny w założeniu chciał bronić branży futerkowej. Z końcowego fragmentu filmu można odnieść wrażenie, że mówił o produkcji żywności. Oglądając film, ma się wrażenie, że broni on jednak biznesu, którego istotą jest wytwarzanie produktów luksusowych. Dziś bowiem futra to w dużej mierze fanaberia najbogatszych. Czy ma to wiele wspólnego z nauczaniem Jezusa? Wydaje się, że niekoniecznie, i instynktownie wie to każdy, kto pamięta radę Nauczyciela, który bogatemu powiedział: „Sprzedaj, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie”. No, ale nie ma co wyważać otwartych drzwi i licytować się cytatami z Pisma Świętego, gdy ważniejsi zrobili to już dawno temu. Ojciec Święty Franciszek sporo miejsca poświęcił temu tematowi w encyklice „Laudato Si”. Głowa Kościoła niekoniecznie zgadza się z poglądem księdza profesora Tadeusza Guza. „Odpoczynek siódmego dnia proponowany jest nie tylko dla ludzi, ale także »aby odpoczęły twój wół i osioł« (Wj 23,12). W ten sposób dostrzegamy, że Biblia nie daje podstaw do despotycznego antropocentryzmu, nieinteresującego się innymi stworzeniami” – czytamy w encyklice. Po chwili Franciszek dodaje: „Kościół nie mówi dziś, upraszczając, że inne stworzenia są całkowicie podporządkowane dobru człowieka, jak gdyby nie miały one wartości samej w sobie i jakbyśmy mogli nimi dysponować do woli”. Oczywiście w filmie emitowanym w Telewizji Trwam nie pozwolono na żaden dualizm poglądów. Nie próbowano również kontrować żadnej z tez ekonomicznych czy politycznych. Słowem, jednostronny przekaz nakierowany na wzbudzenie skrajnych emocji.
CAŁOŚĆ CZYTAJ W NAJNOWSZYM TYGODNIKU "GAZETA POLSKA"