Chłopczyk w "oknie życia" w Rzeszowie. Nie zostawiono żadnego listu
W "oknie życia" prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Sercanek w Rzeszowie ktoś zostawił dziecko. Chłopiec od razu został przewieziony na badania do szpitala. Ksiądz Piotr Potyrała, wicedyrektor Caritas diecezji rzeszowskiej, powiedział TVP Rzeszów, że okno życia po raz kolejny spełniło swoją funkcję.
- Chłopczyk trafił do nas w stanie ogólnym dobrym. Natomiast chcielibyśmy podkreślić, że nie miał zabezpieczonej pępowiny. Przy tej okazji apelujemy, by przy takich porodach, które zdarzają się w domach, nie w szpitalach, pamiętać o zabezpieczeniu pępowiny - przyznała w rozmowie z TVP3 Rzeszów Małgorzata Stokłosa, lekarz z oddziału noworodków.
Osoba, która oddała noworodka nie zostawiła żadnego listu. Ponieważ chłopiec został znaleziony w sobotę świętego Jacka, siostry zakonne nadały mu imię patrona.
Po otrzymaniu książeczki zdrowia i decyzji sądu, niemowlę albo trafi do Domu Dziecka albo do rodziny zastępczej.
To drugi chłopiec znaleziony w tym roku w rzeszowskim "oknie życia".W połowie marca ktoś zostawił tam dwumiesięczne dziecko. "Okno życia" przy Domu Samotnej Matki w Rzeszowie przy ulicy Dojazd Staroniwa ma 10 lat. W tym czasie zakonnice przyjęły 4 dzieci.
Czytaj także:
Tragedia na Podlasiu. Rodzina zgłosiła zaginięcie 17-miesięcznego chłopca. Nie udało się go uratować