Raz na jakiś czas mamy z dziećmi przychodzą na wykarczowane tereny by protestować przeciwko prawu Szyszki o wycince drzew i o uchronieniu polskich puszczy przed kornikiem-drukarzem. W jaki sposób skandują? Karmiąc dzieci na pniach wyciętych drzew.
Protesty przeciwko ochronie lasów państwowych odbywają się od wczesnej wiosny, to wtedy pierwszy raz zrobiło się o sprawie głośno:
– Poczułam bezsilność, niemoc. Mam pięciomiesięcznego synka Ignasia i chciałabym, żeby wychował się wśród zieleni, a nie tylko betonu – mówiła w rozmowie z WP Kobieta Cecylia Malik.
Przypomnijmy, że prawo do samowolnej wycinki drzew zostało znowelizowane i ograniczone, więc te kilka polskich mam wychodzi z dużym opóźnieniem. Bicie piany i musztarda po obiedzie.
Nie odbiłoby się to większym echem, gdyby nie fakt, że kobiety „walczące o zieleń” planują podróż do Watykanu na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Chcą przedłożyć apel, który ma na celu zaangażować naszego papieża w ochronę polskiej przyrody. Tylko po co? Minister Szyszko i polscy leśnicy znają się na ekologii, na przyrodzie i potrafią o nią zadbać.
Sprawa jest wykorzystywana politycznie, bo w dalszym ciągu nie dociera do eko-terrorystów fakt, że częściowa wycinka Puszczy Białowieskiej jest konieczna i jest właśnie po to by ją uchronić! Wszak to nie drwal, nie cieśla, a kornik drukarz i jego pasożytnicza działalność wyniszcza lasy. Tym kilku mamom jeszcze raz wyjaśniamy – W Polsce mamy doświadczonych i wyedukowanych leśniczych, którzy dbają o nasze lasy, więc może zamiast o rzekomo zagrożonej przyrodzie, warto porozmawiać z papieżem o pokoju na świecie?
Dodajmy, że akcja lotu do Rzymu została ufundowana na jednym z portali internetowych, który zrzesza ludzi chcących założyć biznes albo zebrać środki na leczenie swoich bliskich, a niekoniecznie takich, którzy chcą się na kogoś lub na coś skarżyć. Niestety - środki udało się zebrać już kilka dni temu.