Chcą nas uczyć praworządności, a ich stróżami sprawiedliwości byli mordercy. Szydło ostro na Twitterze!
"Niemcy ponoszą podwójną odpowiedzialność za zbrodnię w Markowej - raz, bo jej dokonali, a dwa, że nie zrobili nic, aby ukarać sprawców. Co więcej, zbrodniarze po wojnie stali się w Niemczech szanowanymi członkami społeczności", pisze dziś rano, w dzień beatyfikacji Rodziny Ulmów, na platformie X (dawniej Twitter.com) eurodeputowana PiS - Beata Szydło.
Beatyfikacja Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci, zamordowanych 24 marca 1944 r. przez Niemców za ratowanie Żydów, odbędzie się dziś w Markowej, w miejscu ich śmierci. O godz. 10:00, właśnie w tej miejscowości, odprawiona zostanie msza beatyfikacyjna.
W masakrze zginęło wówczas 16 osób. Najpierw Żydzi - dwie córki sąsiadów Ulmów - Goldmanów: Golda (Genia) Gruenfeld oraz Lea Didner wraz ze swoim małym dzieckiem oraz trzech braci Szallów, ich 70-letni ojciec Saul Szall oraz kolejny mężczyzna z rodziny Szallów. Następnie na oczach dzieci Ulmów rozstrzelano Józefa i jego żonę Wiktorię, która była w siódmym miesiącu ciąży. Na końcu zabito dzieci - ośmioletnią Stanisławę, sześcioletnią Barbarę, pięcioletniego Władysława, czteroletniego Franciszka, trzyletniego Antoniego i półtoraroczną Marię.
Proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów trwał w sumie 20 lat.
Dziś rano na Twitterowym profilu Beaty Szydło pojawił się wpis upamiętniający Rodzinę Ulmów, ale i skłaniający do refleksji - Niemców.
"Niemcy ponoszą podwójną odpowiedzialność za zbrodnię w Markowej - raz, bo jej dokonali, a dwa, że nie zrobili nic, aby ukarać sprawców. Co więcej, zbrodniarze po wojnie stali się w Niemczech szanowanymi członkami społeczności", pisze była premier RP.
Polityk przybliżyła nieco sylwetkę tego, który zdecydował o masakrze w Markowej. Jak wskazała, Niemiec ten był wyjątkowo bezwzględny. Mimo wielu masakrycznych zbrodni, których dokonał, po wojnie żył jak gdyby nigdy nic.
"Dowódcą oddziału niemieckich żandarmów, którzy zamordowali Rodzinę Ulmów był Eilert Dieken. Przed wojną był przez wiele lat policjantem. Zmobilizowany i wysłany do Polski, bez zahamowania wydawał zbrodnicze rozkazy, nie cofając się nawet przed mordowaniem malutkich dzieci", wskazała eurodeputowana PiS.
I dodaje - "po wojnie, jak gdyby nigdy nic, Dieken wrócił za swoje biurko w mieście Esens, kontynuując pracę policjanta. Dwa razy stawał przed komisją denazyfikacyjną, i dwa razy uznano go za w pełni nadającego się do służby Republice Federalnej Niemiec".
Szydło podkreśliła, że takich jak on, w szeregach niemieckiej policji, armii, było mnóstwo.
"Niemcy przez dekady w administracji państwowej i samorządowej opierały się na zbrodniarzach z czasów wojny. Dzięki temu zdecydowana większość z nich uniknęła jakiejkolwiek odpowiedzialności", brzmi kolejny fragment jej Twitterowego wpisu.
Odnosząc się do wydarzeń bieżących, szczególnie tych z areny międzynarodowej, Beata Szydło pisze: "Minęło ledwie 80 lat, a Niemcy, którzy nigdy nie przeprosili i nie zadośćuczynili za zbrodnie oraz ukrywanie sprawców, chcą pouczać Polaków o „praworządności”". Tutaj chyba nie trzeba tłumaczyć, do czego nawiązała była premiera Polski...
"Jeśli jakikolwiek Niemiec chce pouczać Polaków, niech popatrzy najpierw na zdjęcie Rodziny Ulmów. I niech wyjaśni nam, jak praworządnym krajem są Niemcy, skoro stróżem sprawiedliwości mógł być tam morderca dzieci?", kwituje Szydło.
Dzień beatyfikacji Rodziny Ulmów ma dla nas, Polaków, wielkie znaczenie. Powinien jednak być też dniem refleksji dla Niemców. Niemcy ponoszą podwójną odpowiedzialność za zbrodnię w Markowej - raz, bo jej dokonali, a dwa, że nie zrobili nic, aby ukarać sprawców. Co więcej,… pic.twitter.com/A2Hz6YkV3S
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) September 10, 2023