Prof. Sławomir Cenckiewicz, komentując ostatnie wydarzenia w Sejmie stwierdził, że Henryka Krzywonos nie kwalifikuje się na legendę "Solidarności", która może konkurować z kimś takim, jak śp. Anna Walentynowicz. – Jej zasługi dla Polski są nieporównywalne – podkreślił.
Historyk mówił też o zachowaniu niektórych posłów PO, którzy podczas głosowań nad wyborem sędziów Trybunału Konstytucyjnego krzyczeli "precz z komuną". – Jeśli ktoś, kto jest zarejestrowany jako tajny współpracownik służb wykrzykuje takie hasła, to trzeba popukać się w głowę i stwierdzić, że coś jest nie tak – podkreślił.
Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski rozmawiali również o swojej najnowszej książce pt. "Konfidenci". Publikacja zawiera wiele unikatowych dokumentów i ilustracji pochodzących z zasobów archiwalnych IPN. W "Konfidentach" znajdujemy relacje o przebiegu współpracy z komunistyczną bezpieką, przedstawionych już z pełnym biogramem, takich postaci, jak pisarz Andrzej Szczypiorski, jego syn Adam, dziennikarz "Gazety Wyborczej" Krzysztof Wolicki, prezes warszawskiego KIK Andrzej Święcicki, czy marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski.
– Ta książka mogła się ukazać tylko dzięki determinacji wydawcy Piotra Jeglińskiego. Zawarliśmy w niej unikalne materiały pochodzące z IPN – tłumaczył Woyciechowski, dodając, że wstęp do "Konfidentów" napisał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
– Rozkodowaliśmy nie tylko wiele sensacyjnych historii, ale również opublikowaliśmy znaczną część ilustracji i fotografii. Książka zawiera materiały, które dokumentują m.in. sprawę Andrzeja Szczypiorskiego i jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa – dodał Woyciechowski.
Z kolei Cenckiewicz ocenił, że dokumentacja zawarta w "Konfidentach" przez wiele lat "w bólach" trafiała do IPN. – Już kilka lat temu razem z Cezarym Gmyzem alarmowaliśmy, że w Sejmie znajdują się bardzo ważne dokumenty dotyczące agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy, ale w tej książce ich nie ma – zaznaczył.
Współautor publikacji mówił, że jedna z najciekawszych spraw dotyczy Wiesława Chrzanowskiego. – To jest jedna z najtrudniejszych historii, jakie kiedykolwiek badałem. Dzisiaj mogę stwierdzić, że dysponując ówczesnymi materiałami Antoni Macierewicz miał pełne prawo umieścić Chrzanowskiego na tzw. liście. Wiele bardzo ciekawych materiałów na jego temat udało mi się znaleźć w archiwum Najwyższej Izby Kontroli – podkreślił Cenckiewicz.