W najnowszym odcinku programu "Antysystem" Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski skomentowali m.in. akcję "tęczowy piątek", która miała miejsce 25 października w niektórych szkołach.
Dziennikarze rozmawiali o tym, że do polskich szkół znowu wróciła zmora „tęczowych piątków”.
– Niestety do polskich szkół wróciła chora idea "tęczowych piątków" uruchomiona przez Barbarę Nowacką. Przez pewien czas był z tym święty spokój. Udawało się trzymać z daleka od szkół tych wszystkich seksedukatorów
– zauważył Paweł Lisicki.
– Zwyrodnialców po prostu. W szkole podstawowej nagle ktoś opowiada o seksie nietypowym. No jak to nazwać? Proszę mówić o trójkątach na matematyce, ale nie małżeńskich. Rodzice nie życzą sobie, by tego uczono
– powiedział Wojciech Cejrowski.
Jak zauważył Paweł Lisicki, są dyrektorzy szkół którzy chcą „podlizać się” minister edukacji, sami wprowadzają owe „tęczowe piątki”. Cejrowski zapytał:
– No dobrze, ale gdzie są rodzice? Mają komitety rodzicielskie, mogą się buntować. Rodzice idą do dyrektora, robią szum, a dyrektorzy się przestraszą.
– To czas, kiedy rodzice muszą zabrać głos. Jeśli rodzice nie zaktywizują się, nie zrobią czegoś, to nie mają wsparcia w MEN, w prawie. Muszą się awanturować i coś samemu robić
– dodawał red. naczelny "Do Rzeczy".
– Jeśli nie zrobisz w sprawie swojego dziecka awantury, to jakiś zbok przychodzi, z piórami w tyłku, co odbywa się w zachodnich szkołach. Rodzic powinien się temu przeciwstawić. Co może zrobić pojedynczy rodzic? Narobić szumu, narobić innym wstydu, a swojego dziecko zabrać na chorobowe
– mówił Cejrowski.
Źródło: DoRzeczy.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google