CBA znało treść rozmów nagrywanych w warszawskich restauracjach
Cezary Gmyz || Telewizja Republika dotarła do informacji z SMO (System Meldunków Operacyjnych), czyli wewnętrznej bazy CBA gromadzącej meldunki z całego kraju. Dotarliśmy również do korespondencji, jaką z funkcjonariuszami CBA prowadził biznesmen Marek Falenta.
ZOBACZ NAJNOWSZY ODCINEK ZADANIA SPECJALNEGO
Co ciekawe, informacje na temat treści rozmów w warszawskich restauracjach przekazywał nie tylko Falenta, ale i pracujący dla niego były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zarówno Falenta, jak i były funkcjonariusz ABW zostali zarejestrowani w kartotece CBA jako OŹI (osobowe źródło informacji) w kategorii OI - osoba informująca. W kategorii tej rejestrowane są osoby, które udzielają informacji, ale nie są tratowani jak tajni współpracownicy. Ich spotkania z oficerami nie podlegają takiej konspiracji jak spotkania z tajnymi współpracownikami. Potwierdza to sam Falenta. – Z funkcjonariuszami CBA spotykałem się w miejscach publicznych, m.in. w restauracji Pierogarnia na Placu Konstytucji oraz w Studio Buffo przy Konopnickiej nieopodal Hotelu Sheraton – mówi.
Zarówno Falenta, jak i jego współpracownik zostali zarejestrowani w ewidencji operacyjnej CBA i nadano im kryptonimy. Pierwszy w ewidencji występował jako „Prefekt”, drugi jako „BTS”. Rejestracja zgodnie z regułami pracy operacyjnej nastąpiła bez wiedzy i zgody Falenty i jego współpracownika. W odróżnieniu od tajnych współpracowników nie podpisywali oni żadnych zobowiązań do współpracy, ani umów z CBA.
Falenta nie tylko spotykał się z dwoma funkcjonariuszami CBA, ale prowadził z nimi również obszerną korespondencję. Nie pisał jednak na ich adresy służbowe, lecz na skrzynki publicznych serwerów pocztowych. Pierwszy z funkcjonariuszy w tych kontaktach używał nazwiska Wit Pudzianowski, drugi Jarosław August Wiśniewski. Redakcja zna ich prawdziwe dane osobowe, lecz ich nie ujawni, gdyż są oni wciąż funkcjonariuszami CBA w służbie czynnej.
Biuro do tej pory utrzymywało, że Falenta nie przekazywał żadnych informacji dotyczących nagrań i treści rozmów prowadzonych przez czołowych polski polityków i biznesmenów. Z meldunków wynika coś innego.
Pierwszy z meldunków do których dotarliśmy został wprowadzony do SMO 19 maja 2014 r., a więc prawie miesiąc przed wybuchem afery podsłuchowej. Dotyczy ona opublikowanej 14 czerwca przez „Wprost” rozmowy ówczesnego ministra Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowczem byłym wiceministrem finansów i szefem kontroli skarbowej.
CBA o rozmowie Nowaka
„Osoba informują „BTS” przekazała informacje dotyczące zachowań posła Sławomira Nowaka. W ocenie OŹI informacje mogły mieć znaczenie dla toczących się postępowań z udziałem posła Nowa, Wynikało z nich, że w lutym bieżącego roku przedstawiciele organów skarbowych z Gdańska (prawdopodobnie Pierwszego Urzędu Skarbowego oraz Urzedu Kontroli Skarbowej) zapowiedzieli kontrolę w firmie DENTAL HOUSE z/s ul. Grunwaldzka 212 Gdańsk (prowadzi przychodnie stomatologiczne) należącej do żony posła Nowaka. Urzędnicy skarbowi prosili ponadto o przygotowanie i udostępnienie rachunków bankowych w/wymienionej firmy.
Powyższe wzbudziło zaniepokojenie Sławomira Nowaka, który domyślał się, że kontrola jest kierunkowa i zmierza do z góry założonego celu. Zakładał, że może mieć na celu zebranie dowodów obciążających jego osobę. Równocześnie w swoim otoczeniu Sławomir Nowak miał informować, że tzw. „afera zegarkowa” jest opanowana, był przekonany, że nic istotnego mu nie zagraża w sensie prawno-karnym. Podkreślał, że formułowane zarzuty są „znikome”, poza nagonką medialną nie wyrządzą mu żadnej krzywdy. BTS poinformował, że w nowej sytuacji, kontroli ukierunkowanej na sprawdzenie rachunków bankowych DENTAL HOUSE Sławomir Nowak poczuł się zagrożony. W konsekwencji zwrócił się o pomoc do Andrzeja Parafianowicza, byłego wiceministra finansów, generalnego inspektora kontroli skarbowej, a obecnie wiceprezesa zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA oraz członka Rady Nadzorczej EuRoPol GAZ SA.
Sławomir Nowak oczekiwał, że Andrzej Parafianowicz dowie się jakie są intencje i zamiary kontrolujących oraz kto za nimi stoi. Chciał także spowodowania przez Parafianowicza, aby kontrolujący odstąpili od sprawdzania rachunków firmy DENTAL HOUSE. Poseł Nowak w zaufaniu poinformowała Andrzeja Parafianowicza, że na rachunki DENTAL HOUSE wpływały środki finansowe pozostające bez związku z działalnością tej firmy, w rzeczywistości przeznaczone dla niego. Sławomir Nowak zapewnił Andrzeja Parafianowicza, że nie były to duże kwoty, łącznie rzędu 5—70 tysięcy złotych, w okresie objętym planowaną kontrolą (prawdopodobnie 2012 r.). Jednak Sławomir Nowak ocenił, że ujawnienie tego faktu mogło mu zaszkodzić, dla tzw. „ostrożności procesowej” było niepożądane. Uzyskane informacje wskazywały, że Andrzej Parafianowicz podjął się tego zadania m.in. zobowiązał się zorientować, co się da w tej sytuacji załatwić.
Wobec Sławomira Nowaka powoływał się na znajomość z wyższymi urzędnikami ministerstwa finansów, a także dyrektorem Izby Skarbowej w Gdańsku, którego charakteryzował jako dobrego fachowca, ale strachliwego urzędnika, który samodzielnie może sobie nie poradzić.
Z uzyskanych informacji nie wynikał charakter zobowiązań osobistych lub majątkowych występujących pomiędzy Sławomirem Nowakiem a Andrzejem Parafianowiczem. Natomiast informacje wskazywały, że Nowak i Parafianowicz spotkali się w związku z tą sprawą w lokalu w Warszawie. Informacje wskazywały ponadto, że Sławomir Nowak mógł zwracać się w powyższej sprawie także do innych osób (bdb)”
OŹI nie przewidywał, żeby miał możliwość pogłębienia tych informacji. Jednocześnie był przekonany, że informacja jest pewna i wiarygodna. Ustalenia własne: DENTAL HOUSE REGON 220187057. Informacje o wykorzystaniu, podjętych działaniach i uwagi: Informacja będzie monitorowana w ramach kontaktów z OŹI. Do wykorzystania w czynnościach analitycznych realizowanych przez Departament Analiz CBA w Warszawie. Do ewentualnego wykorzystania przez Delegaturę CBA w Gdańsku”.
Informacje zawarte w meldunku odpowiadają treści nagrań ujawnionych przez „Wprost”, a nawet zostały pogłębione m.in. o dokładne namiary firmy żony Sławomira Nowaka. Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie rozmowy Parafianowicza z Nowakiem zostało niedawno umorzone. Z naszych informacji wynika, że prokuratura nie znała tego meldunku i nie zwracała się o pomoc w tej sprawie do CBA.
Drugi meldunek został przygotowany ze spotkania z Falentą w dniu 12 czerwca 2014 a więc zaledwie na cztery dni przed wybuchem afery podsłuchowej. Informacja dotyczy sprawy, która nie została ujawniona przez „Wprost”, a mianowicie zakulisowych negocjacji związanych ze sprzedażą Ciechu.
Bój o państwową spółkę
„Treść: Prefekt poinformował, że wszedł w posiadanie wiedzy, z której wynikało, że przedstawiciele kierownictwa Ministerstwa Skarbu Państwa mogli przyjąć korzyć majątkową od pełnomocnika Jana Kulczyka - Piotra Wawrzynowicza w związku z korzystnym dla spółki KI CHEMISTRY z/s w Luksemburgu przeprowadzeniem transakcji zbycia 51% akcji CIECH SA. Oźi podkreślił, że według opinii analityków giełdowych cena za pakiet akcji uzyskana przez Skarb Państwa był o kilkaset milionów niższa od wartości rynkowej. Oźi poinformował, że negocjacje w tej sprawie prowadził były wiceminister Skarbu Państwa Paweł Tamborski (obecnie kandydat na szefa GPW) odpowiadał za tą transakcję i skupiał na sobie uwagę mediów.
Jednak to podczas nieformalnych spotkań Piotra Wawrzynowicza z wiceministrem Skarbu Państwa Rafałem Baniakiem doszło do złożenia propozycji korupcyjnej i przekazania korzyści majątkowej. Informacje od oźi wskazują, że do spotkań Wawrzynowicza i Baniaka dochodziło kilkukrotnie w maju i czerwcu br. w lokalu w Warszawie. Podczas tych spotkań Piotr Wawrzynowicz działając w imieniu Jana Kulczyka napisał na kartce papieru kwotę korzyści majątkowej, którą zaakceptował Rafał Baniak. Następnie w tym samym lokalu i towarzystwie Rafał Baniak uczestniczył w imprezach z alkoholem, rachunki każdorazowo wynosiły kilkanaście tysięcy złotych. (…) Prefekt ustalił, że Piotr Wawrzynowicz pozostaje w bliskich relacjach osobistych z córką Jana Kulczyka. Wielokrotnie pośredniczył w rozmowach z politykami i przedstawicielami administracji rządowej. Jan Kulczyk ma do niego zaufanie. Z informacji oźi wynika również, że Rafał Baniak sprawia wrażenie, że ma poparcie ministra Spraw Wewnętrznych Bartosza (naprawdę Bartłomieja - przyp red.) Sienkiewicza (bdb). Oźi przypomniał, że Piotr Wawrzynowicz jest znany z tego, że kupował i pożyczał ekskluzywne zegarki Sławomirowi Nowakowi. Prefekt poinformował, że Piotr Wawrzynowicz poprzez bliskie kontakty, wręcz zażyłość ze Sławomirem Nowakiem doprowadził do nawiązania bliskich relacji Jana Kulczyka z premierem Donaldem Tuskiem.
Prefekt wie o kilku spotkaniach Kulczyka z premierem Donaldem Tuskiem do których rzekomo doszło w lokalu w Warszawie. Podkreślił, że Jan Kulczyk poza akcjami CIECH SA kupił w ostatnim czasie elektrownię na Ukrainie, budował linie przesyłowe pomiędzy Polska a Ukrainą, planuje również zakup akcji kolejnych spółek energetycznych w Polsce (m.in. ENEA SA). Z uzyskanych informacji wynika, że dobre relacje z premierem Donaldem Tuskiem, przychylność przy planowanych inwestycjach są dla Kulczyka bezcenne. Według oźi Jan Kulczyk chce wykorzystać koniunkturę i „wstrzelić się” w projekt Unii Energetycznej forsowany przez Prezesa Rady Ministrów. Jest to dla niego okazja na zbudowanie monopolistycznej pozycji na rynku energetycznym a także do zbudowania potencjału dla dalszych transakcji z podmiotami zagranicznymi. Prefekt zobowiązał się, w miarę posiadanych możliwości podjąć próbę uzyskania materiału dowodowego potwierdzającego fakt i charakter spotkań Piotra Wawrzynowicza z Rafałem Baniakiem. Informacje o wykorzystaniu, podjętych działaniach i uwagi: Informacja będzie monitorowana w ramach konaków z OŹI. Do wykorzystania w czynnościach analitycznych realizowanych przez Departament Analiz CBA w Warszawie. Sposoby wykorzystania informacji: KORUPCJA”.
Wątek Ciechu do tej pory nie pojawiał się w sprawie afery podsłuchowej. Wprawdzie z meldunku nie wynika wprost, że pochodzą one z nagrań. Jednak pośrednio można się zorientować, że spotkania Baniaka i Wawrzynowicza były utrwalane nie tylko w formie dźwiękowej ale również video. Świadczy o tym fragment, w którym pada informacja o napisaniu kwoty łapówki na kartce.
Co ciekawe, z meldunku wynika, że wówczas Falenta choć znał nagrania, to nie był w ich posiadaniu, bo ma dopiero podjąć uzyskania materiału dowodowego. To może potwierdzać jego linię obrony, że nie był zleceniodawcą nagrań lecz zapoznał się nimi dopiero post factum.
O ukraińskich interesach Jana Kulczyka pisaliśmy niedługo po wybuchu afery taśmowej. Sam Kulczyk potwierdził swoje zainteresowanie sektorem energetycznym oraz zakupami prądu na Ukrainie w publikacji „Rzeczpospolitej”.
Meldunek III
„Treść: Oźi kontaktował się ze mną poprzez sms i drogą elektroniczną w związku z tym, że podczas ostatnich spotkań zadeklarował możliwość uzyskania materiału potwierdzającego opisane zdarzenia dotyczące domniemanego korupcyjnego charakteru spotkań Piotra Wawrzynowicza z Rafałem Baniakiem m.in. w związku ze zbyciem 51% akcji CIECH SA. Oźi zostało wówczas poproszone o uzupełnienie tych informacji.
Aktualnie osoba informująca była wyraźnie zaniepokojona, prawdopodobnie w związku z ujawnieniem tzw. „afery taśmowej”. Prefekt nie zachowywał się swobodnie w sposób dla siebie typowy. Sprawiał wrażenie, że kolejne okoliczności medialne i polityczno-gospodarcze (sytuacja w górnictwie) podawane w związku z „aferą taśmową” mogą mieć z nim związek. Podnosił, że działalność gospodarcza, w którą był zaangażowany jest zgodna z prawem. W jego ocenie funkcjonujący w sektorze górniczym „układ korupcyjny” decydował o wzroście importu węgla z Rosji i zbyt wysokich cenach surowca. Z relacji oźi wynikało, że można było tylko wejść w ten „układ“ lub importować węgiel z zagranicy. Prawdziwym problemem było zdaniem oźi przejęcie dystrybucji węgla w Polsce przez podmiot niezależny od wzmiankowanego „układu”. Co narażało „układ” na ogromne straty, utratę nielegalnych korzyści majątkowych. To prominenci sektora górniczego mieli skierować determinację rządu walczącego z kryzysem w górnictwie na podmioty gospodarcze wskazane jako nieuczciwe, które przede wszystkim były niewygodne dla „układu”.
Po ujawnieniu przez „DoRze” kontaktów Falenty nie tylko z CBA, ale i ABW sprawa stała się przedmiotem posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Szefowie obu służb Paweł Wojtunik i Dariusz Łuczak zapewniali, że kierowane przez nich instytucje nie miały wiedzy o nagraniach w warszawskich restauracjach. Szef CBA zapewniał, że na potrzeby śledztwa zwolni podległych sobie funkcjonariuszy z tajemnicy państwowej. Niestety słowa dotrzymał tylko częściowo. Funkcjonariusze nie zostali zwolnieni z tajemnicy w kluczowym zakresie, czyli metod i środków pracy operacyjnej”. Przed prokurator Anną Hopfer prowadzącą śledztwo potwierdzili jedynie znajomość z Falentą, jednak odmówili szczegółowych informacji w tej sprawie zasłaniając się wiążącą ich nadal tajemnicą państwową. Potwierdza to biznesmen.
Zobacz całość korespondencji z przedstawicielami Jana Kulczyka i Kulczyk Investments
Zachęcamy do komentowania sprawy ujawnionej w programie "Zadanie Specjalne" na Twitterze pod hashtagiem #MeldunkiCBA