– Dostałam tę świeczkę od organizatorów. Było ciemno, to ją wzięłam. To nie jest tak że chodziłam i demonstrowałam z tymi świecami - mówiła na antenie Radia Zet I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf. Odniosła się do zarzutów, jakoby brała udział w demonstracjach w obronie SN.
Podczas środowego posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka, Zofia Romaszewska mówiła, że "sędziowie nie mają prawa bronić niezawisłości sądów". – O tym mówi także konstytucja - mówiła Romaszewska.
Odniosła się również do "świeczek", z którymi demonstrowali sędziowie. – Nawoływania do zgromadzeń są wysoce nie na miejscu i to powinno usuwać z zawodu. Sędzia pod tym względem musi być absolutnie nieprzemakalny i tutaj w dużym stopniu sędziowie SN naruszyli to - komentowała przedstawicielka prezydenta.
Tuż po tym, popis dała Małgorzata Gersdorf, twierdząc, że "sędziowie SN nie chodzili z żadnymi świeczkami i ja też nie".
Internauci błyskawicznie zareagowali, udostępniając nagrania Gersdorf trzymającą świeczkę wraz z innymi organizatorami demonstracji. Sama "poszkodowana" prawdopodobnie przypomniała sobie o obecności na zgromadzeniu i postanowiła z całej sytuacji wyjść z twarzą. Udało się?
#Gersdorf
— PikuśPOL (@pikus_pol) 30 listopada 2017
- Poszłam podziękować, a że dostałam od wszystkich organizatorów tę świeczkę, BYŁO CIEMNOno to wzięłam tą świeczkę pic.twitter.com/oMepEFxO1D