Przez tzw. media głównego nurtu przemknęła lotem błyskawicy wieść, że oto PiS wykreśla z panteonu historii Lecha Wałęsę. Tradycyjnie okazało się to burzą w szklance wody, ale były prezydent już zdążył się pożalić na tę sytuację i stwierdził, że teraz musi założyć nową „Solidarność”.
O co w całej sprawie chodzi? O to, że mainstream medialny bardzo chce mówić Wałęsą. Serwis oko.press podniósł larum, że w projekcie podstawy programowej do nauki historii w klasach IV-VIII nie pojawia się nazwisko Lecha Wałęsy. Chodzi konkretnie o podstawę dla klasy IV – przedstawionych jest 18 punktów-tematów, które powinny być poruszone na lekcjach historii. Obok zdarzenia historycznego zapisana jest postać, np. „Eugeniusz Kwiatkowski i budowa Gdyni”. W ostatnim punkcie mamy „Solidarność i jej bohaterów”. I o to cała awantura. Bo przecież – według narracji samego Wałęsy – bohater Solidarności był tylko jeden.
To tyle jeśli chodzi o tę burzę w szklance wody, choć na stronie wyborcza.pl można jeszcze było przeczytać ustęp, że „Nikt nie wyrzucił Wałęsy z podstawy programowej. W poprzedniej też go nie było”.
Jednak były prezydent już zdążył pożalić się w tej sprawie. W rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, słowami hetmana Czarnieckiego – Ja nie z soli, nie z roli, jeno z tego, co mnie boli. Swoje wywalczyłem, dowiozłem naród do wolności, a jaka jest reakcja narodu? Ja wiem, że Kaczyńskiego przy mnie nie było. Wolność wywalczoną dla narodu próbuje zawłaszczyć jedna osoba. To kłamstwo – stwierdził Lech Wałęsa.
- Chyba będę musiał założyć nową „Solidarność” - dodał były prezydent. Najlepiej taką, w której będzie tylko jedyny bohater, który sam jeden obalił komunę. Taki teatr jednego aktora z papierową widownią.