Bodnar postanowił pokazać, że potrafi nie tylko bezprawnie wsadzać za kratki posłów opozycji i organizować hucpę na obrońców naszych granic, powołując w tym celu stosowny "zespół prokuratorski". Bodnar rozpoczął akcję rozdawania w sądach... paprotek. Kuriozalne działanie ma, według byłego (i najgorszego w dziejach III RP) "Rzecznika Praw Obywatelskich", dowartościować... ławników. Według Bodanara mają czuć oni dyskomfort, bywając nazywani właśnie "paprotkami".
"Ideą akcji jest zmiana zwyczajowego nazywania ławników „paprotkami”. Funkcja ławnika jest bowiem niezwykle ważną z perspektywy sprawnego działania wymiaru sprawiedliwości. Dlatego chcielibyśmy przypomnieć kompetencje i odpowiedzialność, jakie są związane z jej pełnieniem", czytamy w piśmie Mazura, wiceministra sprawiedliwości, należącego do skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Themis”.
Paprotki trafiły już polskich sądów. Każdy sąd otrzymał "przesyłkę zawierającą 20 sztuk paprotek oraz 20 sztuk zadrukowanych tabliczek do wsadzenia w ziemię", czytamy w piśmie sygnowanym przez Mazura.
Sędziowie nieoficjalnie (Bodnar pokazał, że w zwalczaniu niezależnych jurystów jest gotów na wszystko) dziwią się akcji i pytają, jak paprotka ma wpłynąć na zmianę postrzegania ławników? Do tego zwracają uwagę na koszty akcji. Jeden z sędziów, wskazuje, że w Polsce jest około 380 sądów. Jeśli do każdego dostarczonych 20 paprotek, to w sumie zakupiono ich 7,6 tys. Ceny paprotek wahają się od 15 do 30 zł. Jeśli średni policzymy, że jedna kosztuje 20 zł, to mamy już ponad 150 tys. zł, nie licząc transportu.