Od środy Białoruś zawiesiła ruch pieszy na drogowym przejściu granicznym z Polską w Kuźnicy (Podlaskie), gdzie ostatnio granicę przekraczało w ten sposób kilkadziesiąt tysięcy osób miesięcznie. Zawieszenie takiego ruchu granicznego dotyczy też Litwy i Łotwy.
Powodem decyzji Białorusi jest to, że - w ocenie tamtejszych służb granicznych - piesi nie mają obecnie zagwarantowanego koniecznego poziomu bezpieczeństwa i "stale powstają trudne sytuacje" na przejściach, projektowanych wyłącznie z myślą o ruchu samochodowym.
– Ta sytuacja stwarza wiele powodów dla uzasadnionych próśb i skarg obywateli, w tym cudzoziemców, oraz krytycznych publikacji w mediach – oświadczył kilka dni temu rzecznik Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi Alaksandr Ciszczanka.
– Państwa sąsiednie zostały już powiadomione w sposób przewidziany prawem. Decyzja ta wynika z braku na białoruskich przejściach granicznych niezbędnej infrastruktury dla ruchu pieszego: osobnych korytarzy dla pieszych oraz osobnych terminali celnych i granicznych – mówił wtedy rzecznik.
W Polsce przejścia graniczne z Białorusią znajdują się w województwie podlaskim i lubelskim.
W tym drugim zawieszenie ruchu pieszego nie będzie miało żadnego znaczenia dla statystyk, bo w Lubelskiem nie ma żadnego przejścia obsługującego ruch pieszy z Białorusią.
W województwie podlaskim od stycznia tego roku granicę pieszo można było przekraczać w Kuźnicy. Planowano, że od 2015 r. pieszy ruch będzie możliwy także na przejściu Połowce-Pieszczatka.
Według danych Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku, od stycznia do końca sierpnia granicę pieszo przekroczyło w Kuźnicy (w obie strony) blisko 265 tys. osób – to 15 proc. całego ruchu osobowego na tym przejściu.
Ruch pieszy w Kuźnicy sukcesywnie wzrastał: w styczniu było to 11,5 tys. osób, w lipcu ponad 41,5 tys., w sierpniu – prawie 40,5 tys. osób. W zdecydowanej większości przekraczającymi granicę byli obywatele Białorusi, którzy robili w Polsce zakupy.
Nie ma statystyk, jak duży obrót towarowy w strefie przygranicznej generowany był przez ruch pieszy i – wobec tego – czy widoczny będzie jego istotny spadek. Celnicy i Straż Graniczna przypuszczają jednak, że większość osób, które dotąd przechodziły do Polski na piechotę, nadal będzie to robić i przyjeżdżać do Polski pociągiem czy samochodem