Fiaskiem zakończyła się kolejna runda negocjacji między związkiem zawodowym pilotów Cockpit a zarządem niemieckich linii lotniczych Lufthansa. – W tej sytuacji w każdej chwili musimy liczyć się ze strajkiem – oświadczył Cockpit.
Kierownictwo Lufthansy zapewniło ze swej strony, że jest gotowe do kolejnych rozmów.
– Jesteśmy przekonani, że korzystne na przyszłość rozwiązania możemy osiągnąć wspólnie tylko przy stole negocjacyjnym, dlatego też nadal opowiadamy się za konstruktywnymi rozmowami – powiedział rzecznik niemieckich linii Christoph Maier.
Piloci twierdzą jednak, że rozmowy, do których doszło po ostatnim, październikowym strajku, nie przyniosły praktycznie żadnego rezultatu. Krytykują zarząd Lufthansy za to, że nie odniósł się poważnie do ich kompromisowych propozycji.
Podłożem trwającego od kwietnia konfliktu jest spór o wcześniejsze emerytury, a głównie o kwestie płacowe.
Związkowcy domagają się utrzymania dotychczasowych zasad wypłacania pilotom świadczeń przedemerytalnych, z których zaczynają oni korzystać już nawet w wieku 55 lat. Pracodawca chce natomiast stopniowo podnieść ten próg do przynajmniej 60 lat. Sprawa dotyczy pilotów samej Lufthansy, jak również jej spółek córek: Lufthansa Cargo i Germanwings.
Tegoroczne strajki pilotów kosztowały niemieckiego przewoźnika 170 mln euro.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Piloci Lufthansy będą strajkować. Walka o przywileje emerytalne