Gościem Dominiki Figurskiej w programie "Polska na dzień dobry. Weekend" był aktor i dziennikarz sportowy, Przemysław Babiarz. Rozmowa dotyczyła aktorstwa, zawodu prezentera i dziennikarza sportowego, a także głębokiej wiary, o której nie boi się mówić gość programu.
– Początkowo 2 lata studiowałem teatrologię - mówił na antenie Telewizji Republika Przemysław Babiarz. - Kiedy człowiek studiuje teatrologię, to ma wielką pokusę, żeby przekroczyć ramę sceniczną. Ja miałem też przeszłość trochę kabaretową, byłem człowiekiem, który bez większych zahamowań wychodził na scenę. Limit wieku zdawania dla mężczyzn do szkoły teatralnej to było 22 lata, akurat miałem skończyć tyle i pomyślałem - raz spróbuję i udało się, dostałem się do PWST w Krakowie - powiedział dziennikarz.
"W moim życiu tak się zawsze udawało, że kiedy kończyły się pewne szanse, pojawiały się inne"
– W moim życiu tak się zawsze udawało, że kiedy kończyły się pewne szanse, pojawiały się inne - stwierdził gość programu. - Jakoś tak byłem z góry prowadzony. Około lutego 1992 pojawiło się ogłoszenie, powtarzane w programie pierwwszym TVP, że naczelna redakcja sportu i rekreacji poszukuje prezenterów. Ja zawsze interesowałem się sportem, zaszczepił mi to tata. Namówiony przez rodzinę zgłosiłem się. Zostałem zakwalifikowany do dalszych szkoleń, przeszedłem te szkolenia, potem był program "Sportowa Sobota", potem byłem w studiu olimpijskim 92 w Barcelonie, a potem dostałem etat w Telewizji Polskiej. Gdyby mnie nie zwolniono chwilę wcześniej z teatru, nigdy bym nie poszedł w tym kierunku. To był palec Boży - dodał Babiarz.
"W telewizji stwierdzono też, że skoro jestem artystą, muszę się też zająć artystycznym sportem"
– Zawsze przyznaje się do tego, że moją ulubioną dyscypliną jest lekkoateltyka jako królowa sportu i oczywiście pływanie, które też stało się mi bardzo bliskie - powiedział Przemysław Babiarz. - Zresztą też bym pewnie sam o tym nie zdecydował, gdyby ówczesny szef nie powiedział mi: Chcę, żebyś pojechał na igrzyska, ale nie będziesz komentował lekkoatletyki, masz do wyboru pływanie lub kolarstwo. I ja wybrałem pływanie, które można nazwać biegami lekkoatletycznymi - zaznaczył dziennikarz.
– W telewizji stwierdzono też, że skoro jestem artystą, muszę się też zająć artystycznym sportem - powiedział gość programu. - Dzięki temu nauczyłem się komentowania łyżwiarstwa figurowego. Potem doszły biegi narciarskie i Justyna Kowalczyk. Nigdy nie komentowałem za to sportów zespołowych - dodał.
"Wiara może być albo najważniejszą sprawą w życiu, albo jej w ogóle nie ma"
– Wiara może być albo najważniejszą sprawą w życiu, albo jej w ogóle nie ma - stwierdził prezenter. - Nie można jednak mówić o wierze w sposób narzucający się, bo wtedy jesteśmy przeciwskuteczni. Natomiast ja traktuje to bardziej w kategoriach świadectwa. Jeśli ktoś się mnie o to pyta, to ja się nie zapieram i tłumaczę, jak to jest w moim przypadku - zaznaczył.
– Wiara jest dla mnie czymś podstawowym, czymś co mnie wiążę z Panem Bogiem - powiedział Babiarz. Jest to kontakt głęboki, osobowy z panem Bogiem, który człowiek ma poprzez modlitwę, znajomość tej wiary, bycie we Wspólnocie. Chrześcijaństwo musi być wspólnotą, bo ona koryguje ludzką pychę. Wspólnota nas z tego leczy - stwierdził dziennikarz.
– Pochodzę z wierzącej, katolickiej rodzinym, dlatego nigdy nie przechodziłem okresu buntu. Wiara była we mnie zakorzeniona. Na pewno w różnym stopniu we mnie dojrzewała - dodał gość programu, Przemysław Babiarz.