We wczorajszym programie „Wolne Głosy Wieczorem” gościliśmy Krzysztofa "Atora" Woźniaka – internetowego publicystę i blogera. Krzysztof stał się ofiarą internetowego "trollingu", po tym jak napisał artykuł na temat osoby, która w dzień rocznicy Powstania Warszawskiego, na jednej z facebookowych grup, udostępniła zdjęcie spalenia polskiej flagi, a następnie wyrzuceniu popiołu z niej do toalety. Po wczorajszej wizycie w naszym programie z nieznanych przyczyn Atorowi zablokowano konto na Facebooku. Czy to kolejna odsłona internetowego "hejtu" i "trollingu", czy może zorganizowane działanie, którym powinny zająć się polskie służby?
– To nie jest internetowy hejt, to coś znacznie większego - powiedział Krzysztof "Ator" Woźniak w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl, poproszony o komentarz do sprawy. - To jest zorganizowana akcja w celu zdyskredytowania medium, które tym ludziom szkodzi. Moje miesięczne zasięgi to około 4-5 mln odbiorców. Jest to oglądalność porównywalna do niejednego programu telewizyjnego - mówił "Ator".
"Tamci ludzie zorganizowali akcję bezczeszczenia polskich symboli narodowych po to, żeby zapanowała na to moda"
– Tak jak mówiłem u Państwo w programie, tamci ludzie zorganizowali akcję bezczeszczenia polskich symboli narodowych po to, żeby zapanowała na to moda. Tak jak w l. 90 ludzie się wstydzili swojej polskości, tak teraz ludzie zaczęli być dumni swojej polskości. Pewnym grupom interesów jest to nie na rękę, stąd właśnie tego typu akcje. Nazwa tej grupy "Bękarty Putina" nie jest przypadkowa - stwierdził Krzysztof "Ator" Woźniak.
– Jestem w kontakcie z osobą pracującą dla Facebooka i przed wyjazdem do Państwa do studia, wysłałem screen konwersacji osób, które zmawiały się, w jaki sposób zablokują mi konto. Były to konkretne dane tych osób, z konkretnymi profilami. 2 godziny później te osoby zrobiły dokładnie to, co zaplanowały, ale Facebook nie zareagował w żaden sposób - mówił bloger.
"To jest atak na człowieka, który jednocześnie jest medium, posiadającym 320 tys. stałych odbiorców i około 4-5 mln zasięgów miesięcznie"
– Sam nie mogę za wiele zrobić w tej sprawie. Ta kwestia leży po stronie państwa polskiego. To są ewidentne działania kryminalne, zakrojone na szeroką skalę. To nie jest atak na anonimowego człowieka. To jest atak na człowieka, który jednocześnie jest medium, posiadającym 320 tys. stałych odbiorców i około 4-5 mln zasięgów miesięcznie. Wypowiadam się w określony sposób, który dla pewnych ludzi jest mocno niewygodny - powiedział Woźniak.
– Ci sami ludzie doprowadzili do zablokowania mojego konta. Tym razem w sposób sprytniejszy, ponieważ konto jest widoczne, natomiast nie można na nim wykonywać jakichkolwiek działań. W związku z tym to działanie nie jest aż tak ewidentne. Nie mogę dodać żadnego komentarza, nie mogę nic zgłosić, bądź porozmawiać za pomocą komunikatora. W związku z tym jestem całkowicie odcięty. Nie mogę też zgłaszać innych kont - podkreślił Krzysztof "Ator" Woźniak.
"To jest sprawa do rozpracowania przez służby specjalne"
– Ci ludzie stworzyli konto z fałszywym zdjęciem, na którym opublikowali informacje, że rzeczywiście zgwałciłem tę dziewczynę i za to serdecznie przepraszam. Nie mam tego nawet, jak zgłosić, ponieważ moje konto jest nieaktywne. Facebook o tym wie, został uprzedzony, że takie działania zostaną przeprowadzone. I teraz pojawia się pytanie, czy Facebook jest nieudolny, czy stracił zupełnie nad tym kontrolę- mówił bloger.
– Człowiek, czy instytucja nie ma żadnego wsparcia ze strony służb. To jest sprawa do rozpracowania przez służby specjalne. Kim ci ludzie są? Na jakie zlecenie działają? Z kim są w zmowie? - pytał Woźniak.
Rozmawiała Emilia Pobłocka.