32 lata temu, 18 lipca 1991 roku, zmarł na atak serca Michał Falzmann, inspektor NIK. Ten dotąd zdrowy i młody, 37-letni mężczyzna, dwa dni wcześniej wystąpił do NBP o udostępnienie mu dokumentów dotyczących afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Powstały jeszcze w latach 80 FOZZ był dr facto gigantyczną maszyną służącą do wyprowadzania państwowych pieniędzy na rzecz uwłaszczających się tajnych służb PRL. Wszystko wskazuje na to, że niepokorny i nieprzekupny inspektor NIK stał się dla nich niebezpieczny i dlatego musiał umrzeć. W kilka miesięcy po Falzmannie w tajemniczych okolicznościach zginął sam szef NIK, i dawny działacz opozycji antykomunistycznej, Walerian Pańko. O tych tajemniczych zgonach opowiada w naszej stacji wiceprzewodniczący Trybunału Stanu mec. Piotr Andrzejewski. Cała audycja w oknie obok. Polecamy!
"Tajemnicze zgony osób chcących rozwikłać aferę FOZZ przypominają bardzo serię niespodziewanych śmierci świadków zamachu smoleńskiego. W przypadku FOZZ takich zgonów było 13. Były to "samobójstwa" dokonywane w tak nieprawdopodobnych okolicznościach, że trudno uznać je za dobrowolne targnięcie się na swoje życie. Były to także działania "nieznanych sprawców". Ci "nieznani sprawcy" towarzyszą dziejom III RP od jej zarania. Dopóki nasze państwo nie zmieni zasad postępowania to w dalszym ciągu będziemy mieli "utrącanie" świadków działań przestępczej V kolumny działającej raz w służbie rosyjskiej, a raz w służbie niemieckiej", mówi mec. Andrzejewski.