Jak donosi portal defence24.pl, Polska, pozwalając, aby naszego nieba strzegły amerykańskie pociski Patriot, wybrała rozwiązanie najstarsze, bez oficjalnych planów modernizacyjnych, które nie daje nam pełnej niezależności w najbliższej przyszłości i nie nie spełnia polskich wymagań.
Bronisław Komorowski po spotkaniu z premier Ewą Kopacz i szefem MON Tomaszem Siemoniakiem potwierdził doniesienia medialne o przetargach na uzbrojenie dla polskiej armii. Helikoptery dostarczy nam francuska firma Airbus Helicopters, natomiast rakiety Patriot zostaną zakupione od Amerykanów. CZYTAJ WIĘCEJ...
Tomasz Siemoniak, argumentując decyzję o wyborze pocisków Patriot, stwierdził, że wzięto pod uwagę "kryterium polityczne, kryterium bezpieczeństwa Polski w Sojuszu”.
Jak pisze defence24.pl, wyboru dokonano tutaj nie pomiędzy systemem amerykańskim i francuskim, lecz pomiędzy rozwiązaniem proponowanym przez konsorcjum Eurosam i koncern Raytheon.
Wybór ograniczony
Sekretarz stanu w MON Czesław Mroczek potwierdził portalowi, że przyjęto strategię rozmowy bezpośrednio z rządami USA i Francji, w zastępstwie trybu postępowania komercyjnego, który dopuszczałby inne firmy do udziału w przetargu. Jednak negocjacje nie skupiały się na całych rynkach tych państw lecz dotyczyły wybranych firm.
Już na początku odrzucono inną propozycję amerykańskiego koncernu Lockheed Martin (system MEADS). Nie wzięto również pod uwagę ofert izraelskich. Swoje decyzje rząd tłumaczył wymogiem "gotowości operacyjnej", którego nota bene nie spełniają pociski Patriot.
Jak czytamy na portalu, "najważniejszą wadą systemu proponowanego przez koncern Raytheon jest to, że go po prostu nie ma". Amerykanie nie mają planów, aby wdrażać ten system jako własną obronę przeciwlotniczą.
Autor artykułu nadmienia również, że Polska poniesie ogromne koszty, żeby wdrożyć nowy plan. Koszty baterii rosną w zatrważającym tempie (o 25 proc. w ciągu ostatniego roku), w przeciwieństwie do ceny systemu SAMP/T oferowanego przez Eurosam, która pozostaje w miarę stała.