– Miną co najmniej trzy lata nim w walce z Państwem Islamskim (IS) uda się osiągnąć punkt zwrotny – ocenił generał James Terry z dowództwa sił USA zwalczających to dżihadystyczne ugrupowanie działające w Iraku i Syrii.
Zapytany o postępy podczas briefingu w Pentagonie, Terry przypomniał, że pierwsze ataki lotnicze na pozycje dżihadystów miały miejsce zaledwie cztery miesiące temu i - jego zdaniem - na postęp trzeba poczekać "co najmniej trzy lata".
Oświadczył też, że dzięki wsparciu dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji bojownicy kurdyjscy odzyskali kontrolę nad znacznym obszarem w północno-zachodniej części Iraku.
Ponad 50 nalotów przeprowadzonych w ostatnich dniach "pozwoliło żołnierzom kurdyjskim (...) odzyskać ok. 100 km kwadratowych" w pobliżu miasta Sindżar, przy granicy z Syrią - powiedział Terry. Wcześniej w czwartek kurdyjscy bojownicy (peszmergowie) poinformowali o odbiciu wielu wiosek kontrolowanych dotąd przez IS.
Samo miasto Sindżar jest wciąż w rękach IS i znajduje się u stóp obleganego przez dżihadystów pasma górskiego o tej samej nazwie, na którym schronili się peszmergowie i zbiegli z okolic jazydzi (wyznająca eklektyczną religię niemuzułmańska grupa etniczna). Celem rozpoczętej w środę ofensywy peszmergów jest przełamanie oblężenia i wyparcie dżihadystów z miasta.
Generał Terry podał, że od rozpoczętej 8 sierpnia ofensywy przeciwko IS siły międzynarodowej koalicji przeprowadziły co najmniej 1361 nalotów na pozycje dżihadystów. – Od poniedziałku lotnictwo amerykańskie dokonało ponad 60 ataków z powietrza, w tym 45 w celu wsparcia sił kurdyjskich – dodał Terry, nie precyzując miejsc przeprowadzenia nalotów.