– To, co ja napisałem razem z koleżanką jako tekst narracji w filmie dokumentalnym, ktoś spisał i zamieścił na portalu gazeta.pl, nie podając, że tekst jest przepisany z filmu. Zirytowało mnie to, bo my robiliśmy ten cykl długo i poświęciliśmy setki godzin na przeglądanie akt sądowych – powiedział portalowi tvp.info reżyser Maciej Muzyczuk.
Muzyczuk podkreślił, że dotarcie do informacji, które pojawiły się w filmie, zajęło jemu i jego partnerce bardzo dużo czasu. – Dodatkowo jako ilustrację do tego „artykułu” wzięto kadr z filmu. Widać w rogu tej stop-klatki nawet znak „Discovery Channel” – dodał.
Ciekawy standard dziennikarski. Artykuł na https://t.co/uDLCj4Y7S2 jest niemal w całości przepisany ze ścieżki dźwiękowej filmu, który zrobiliśmy z Anetą Chwalbą 10 lat temu. Ba, jest nawet ilustrowany kadrem z naszego filmu z cyklu "Seryjni mordercy". Zapomnieli jednak wspomnieć
— Maciej Muzyczuk (@MuzyczukM) 15 czerwca 2018
Po interwencji autora w tej sprawie dopisano komunikat mówiący, że „materiał powstał na podstawie serialu dokumentalnego pt. "Seryjni mordercy" emitowanego na kanale Discovery. Autorami serialu są Maciej Muzyczuk i Aneta Chwalba”.
W artykule wciąż widnieje informacja, że „historia Władysława Mazurkiewicza to kolejny odcinek w naszym cyklu tekstów o najgłośniejszych sprawach kryminalnych w Polsce i na świecie. Publikujemy je co czwartek”.