Około 75 proc. polskich studentów deklaruje, że zaszczepiło się przeciwko COVID-19, a trochę ponad połowa, że zamierza przyjąć dawkę przypominającą - wynika z ankiety, którą przeprowadzono na 160 polskich uczelniach.
Jak przekazał PAP prorektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Tomasz Pietrzykowski, który kieruje zespołem ds. monitoringu COVID na uczelniach w ramach KRASP mimo krótkiego czasu ankietę wypełniło niemal 150 tys. studentów. 75 proc. z tych, którzy udzielili odpowiedzi na zadanie w niej pytania zadeklarowało, że się zaszczepiło. Trochę ponad 50 proc. zaszczepionych zadeklarowało, że zamierza przyjąć dawkę przypominającą, jeżeli będą takie zalecenia medyczne.
Wszystkich ankietowanych zapytano o to, jakiego rodzaju racje odgrywały największą rolę w decyzji o tym, czy się zaszczepić czy nie. Jako trzy najważniejsze ankietowani wskazali: przekonanie o skuteczności szczepionek, realność zagrożenia zachorowaniem oraz poczucie odpowiedzialności za innych. Najmniej osób stwierdziło, że w podjęciu decyzji motywowała ich presja ze strony otoczenia i obawa o jego reakcję.
"To, że około 25 proc. studentów uczestniczących w ankiecie zadeklarowało, że się nie zaszczepiło, jest niepokojące. Nie można jednak wykluczyć, że w ankiecie chętniej brały udział osoby o zdecydowanych i jednoznacznych przekonaniach w sprawach covidu, co nakazuje przyjmować ich wyniki z dużą dozą ostrożności" - ocenił prof. Pietrzykowski.
Według niego należy jednak przyjąć, że 20-30 proc. studentów może być niezaszczepionych. Byłby to jednak i tak zdecydowanie większy odsetek osób zaszczepionych, niż w całym społeczeństwie (ok. 55 proc.). Przekazał, że w najbliższym czasie uczelnie mają uzyskać precyzyjne od resortu zdrowia dane o poziomie wyszczepienia nie tylko żaków, ale też pracowników uczelni.
Jak przekazał PAP prof. Pietrzykowski, rektorzy zrzeszeni w ramach KRASP opowiadają się za wprowadzeniem przepisów, które umożliwiałyby uczelniom weryfikację certyfikatów covidowych lub wprowadzenie wymogu wykonania testu przed wejściem w mury uczelni.
"Próbowaliśmy wprowadzić na Uniwersytecie Śląskim wymóg zaszczepienia dla osób, które korzystają z akademików, ale decyzja ta spotkała się z bardzo krytyczną reakcją wielu instytucji zarzucających nam łamanie prawa, dlatego się z niej wycofaliśmy" - powiedział prof. Pietrzykowski.
W jego ocenie obecna sytuacja jest patowa, bo uniwersytety mogą w tym momencie jedynie zachęcać do szczepień, ale zaszczepionych przybywa już stosunkowo bardzo niewielu.
"Jedyny instrument, którym dysponujemy i który mógłby w teorii zwiększyć bezpieczeństwo, to przejście uczelni na tryb zdalny. Jednak tak naprawdę taki punktowy lockdown nie ma sensu, tak długo, jak studenci czy pracownicy uczelni nadal w pełni uczestniczą w kontaktach społecznych w innych sferach życia - chodzą do sklepów, restauracji czy teatrów. Z gromadzonych przez nas danych wynika, że mimo trwania zajęć kontaktowych w uczelniach studenci zakażają się znacznie rzadziej, niż przeciętni Polacy – co wskazywałoby na to, że poza uczelnią niebezpieczeństwo zakażenia jest wyższe niż w jej murach" - podsumował.