We wtorek zakończył się proces rodziców oskarżonych o znęcanie się nad niemowlęciem. Prokurator zażądał dla rodziców maltretowanej dziewczynki 12 lat więzienia, obrońcy - po 3 lata.
Prokurator z Prokuratury Rejonowej w Kępnie Aleksandra Zając-Hanulak zawnioskowała też o 10-letni zakaz zbliżania i kontaktowania się z dzieckiem oraz po 10 tys. zadośćuczynienia od każdego z oskarżonych na rzecz małoletniej.
30 grudnia 2023 r. w wielkopolskim Kępnie 19-latka przywiozła do szpitala dwumiesięczną córkę, u której stwierdzono pęknięcie czaszki. Dziewczynka omdlewała i miała drgawki. Lekarz zdecydował o przewiezieniu dziecka do szpitala w Ostrowie Wlkp., a stamtąd niemowlę przetransportowano karetką neonatologiczną do szpitala w Poznaniu na oddział neurochirurgiczny, gdzie przeprowadzono operację.
Kobieta i jej partner zostali zatrzymani i aresztowani. Prokuratura Rejonowa w Kępnie wszczęła przeciwko parze postępowanie karne. W wyniku przeprowadzonego śledztwa postawiono im zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad córką i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do przemocy wobec dziecka miało dochodzić od października do końca grudnia 2023 r.
Podczas procesu wyszło na jaw, że dziewczynka była bita od urodzenia. To – zdaniem biegłych lekarzy - świadczy o przebytych urazach. Lekarze przyznali w sądzie, że gdyby nie pilna operacja, to dziecko by zmarło. W prokuraturze oskarżeni częściowo przyznali się do zarzucanych im czynów.
Rodzicom grozi od 3 do 20 lat więzienia. Prokurator swój wniosek o wymierzenie oskarżonym po 12 lat więzienia uzasadniła społeczną szkodliwością czynu. Stwierdziła, że z opisu obrażeń i opinii biegłych wynika, że dziecko było maltretowane. „To było znęcanie się nad niemowlęciem ze szczególnym okrucieństwem. Dlatego skala żądanego wyroku wynika z powodu potępienia takiego zachowania” – podkreśliła prokurator.
Obrońcy podnieśli kwestię niepełnosprawności intelektualnej matki i ojca. Zażądali dla nich o wymierzenie najniższego wymiaru kary - 3 lat więzienia.
„Moja klientka pochodzi z patologicznej rodziny, gdzie alkohol i przemoc były na porządku dziennym, gdzie bicie dzieci było naturalną metodą wychowawczą. Więc ta kobieta ze względu na swoje upośledzenie i doświadczenie szarpania dziecka nie uznawała za przemoc. To nie jest wpisane w jej definicję przemocy” – powiedziała PAP adwokat Karolina Skrzypczyńska.
Powołany do sprawy biegły psychiatra stwierdził, że mimo niepełnosprawności intelektualnej czyny, których dopuścili się oskarżeni były czynami prostymi, jasnymi, zrozumiałymi, więc upośledzenie nie może stanowić podstawy do tego, żeby w jakikolwiek sposób umniejszać jej winę. Z kolei zdaniem biegłego psychologa w przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną występuje też upośledzenie znaczenia swoich czynów. „Powołując się na tę drugą opinię można przyjąć, że oskarżeni nie do końca rozumieją, co robili” – powiedziała adwokat.
Zdaniem mecenas Skrzypczyńskiej sprawa pokazuje, że zawiódł system opieki społecznej nad ludźmi z niepełnosprawnością intelektualną. „Takie osoby w Polsce nie są objęte szczególną opieką, pomocą a nawet nadzorem. Pielęgniarka środowiska zeznała w sądzie, że gdyby wiedziała, że rodzice są upośledzeni to przywiązałaby większą wagę do opieki nad rodziną” – powiedziała.
Oskarżeni mieszkali w domu wielorodzinnym mężczyzny z babcią pokrzywdzonej, ciotką, wujkiem i z innymi dziećmi. Nikt z nich nie reagował na to, co się działo.
Wyrok zostanie ogłoszony 9 września. Obecnie dziewczynka ma dziewięć miesięcy i przebywa w rodzinie zastępczej.
Źródło: PAP; X.com