„Polska na dzień dobry”. Repetowicz: Przez ostatnie 20 lat demokracja nie zakorzeniła się w Afganistanie

Według Repetowicza, Talibowie chcą teraz utworzyć stabilne państwo, jednak póki co brakuje im kadr
Twitter/@VEDANTPATIDAR15

- Talibowie chcą sprawnie przejąć instytucję państwa, choć nie mają kadr, żeby je obsadzić - stwierdził Witold Repetowicz z portalu „Defence24” w programie „Polska na dzień dobry”.

Świat z uwagą obserwuje wydarzenia w Afganistanie i zastanawia się, jakie będą następne ruchy Talibów. „Talibowie nie chcą, aby rozsypało im się państwo. Do czasu utworzenia własnych kadr, potrzebują kadr państwa, które w tym momencie przejmują” - powiedział Repetowicz.

- Talibowie nie chcą szokować świata, ich celem jest zapewnienie sobie uznania międzynarodowego i zachowanie stosunków dyplomatycznych. Jeżeli przejmą kadry ministerstwa spraw zagranicznym to nie trzeba będzie mówić o uznawaniu nowego państwa, ponieważ te relacje będą utrzymane - dodał. Repetowicz powątpiewa jednak, aby taki scenariusz się ziścił, ponieważ szef afgańskiej dyplomacji „wyjechał z Kabulu”.

- Przez ostatnie 20 lat demokracja nie zakorzeniła się w Afganistanie. Myślę, że Afgańczycy są rozgoryczeni opinią całego świata. Jednak główna odpowiedzialność spoczywa na afgańskich elitach, które po prostu zwiały - uważa ekspert ds. wydarzeń na Bliskim Wschodzie.

Nasz rozmówca opisał też podział na grupy etniczne w Afganistanie. „Talibowie potrzebują szerszej reprezentacji, aby udowodnić, że reprezentują cały Afganistan. Jednak wiceprezydent kraju, Amrullah Saleh, jest Tadżykiem. Jeden z ostatnich punktów oporu jest oparty właśnie na Tadżykach. Z jednej strony mamy Pasztunów, którzy są główną bazą etniczną Talibów, są najliczniejszą grupą, a mimo to nie stanowią nawet 50 procent mieszkańców Afganistanu. Dwie kolejne grupy to właśnie Tadżycy i Hazarowie, czwartą są Uzbecy” - wylicza Repetowicz.

Repetowicz poruszył też kwestie historyczna i przypomniał, że „Talibowie nie byli główną siłą, która walczyła z inwazją sowiecką”. Za pokonanie armii radzieckiej odpowiadał w dużej mierze Ahmad Szah Masud, z pochodzenia Tadżyk. „Był głównym przywódcą Mudżahedinów, bez niego nie byłoby tego zwycięstwa” - twierdzi.

Ekspert ds. wydarzeń na Bliskim Wschodzie opowiedział też o obecnej postawie Rosji. „Rosja w tej chwili przyjęła pozycję oczekującą. Przypomnijmy, że Rosjanie skorzystali na obecności wojsk amerykańskich w Afganistanie. Przed 2001 rokiem Talibowie byli zagrożeniem dla wszystkich, także dla miękkiego podbrzusza Rosji jak Tadżykistan czy Uzbekistan. Miliony Tadżyków czy Uzbeków pracuje w Rosji i stamtąd wyjeżdżali do państwa islamskiego. Ten pas transmisyjny stanowił duże zagrożenie dla Rosji. Republiki środkowoazjatyckie mogą potrzebować pomocy Rosji. Talibowie twierdzą jednak, że nie będą stanowić zagrożenia dla nikogo, ani dla Stanów Zjednoczonych, ani dla swoich sąsiadów” - dodał.

W tym konflikcie języczkiem u wagi może być także postawa Chin. „Chińczycy liczą, że dzięki temu, iż są w sojuszu z Pakistanem i łączy ich z Pakistanem wspólny wróg, czyli Indie to będą mieli dobre stosunki z Talibami. Jednak Chińczycy prześladują muzułmańskich Ujgurów i to może skomplikować ich relacje z Talibami” - puentuje nasz rozmówca.

Źródło: TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy