TYLKO U NAS: „Deep-fake nie zatrzyma prawdy”. Prof. Andrzej Ossowski o rosyjskim ataku, ekshumacjach w Puźnikach i sile genetyki

Internet obiegło spreparowane nagranie, w którym to rzekomo prof. Andrzej Ossowski – genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego i jeden z filarów polsko-ukraińskiego zespołu badającego szczątki ofiar UPA – „potwierdzał”, że Kijów wstrzymał prace ekshumacyjne w Puźnikach. Film powstał przy wykorzystaniu narzędzi sztucznej inteligencji i został umieszczony w mediach społecznościowych, m.in. na fałszywym profilu facebookowym profesora Ossowskiego gdzie występuje jego avatar. Realny profesor publicznie zdementował całe zajście i zapowiedział kroki prawne. W rozmowie z Portalem Telewizji Republika opowiada, jak wyglądał atak, dlaczego rosyjska dezinformacja uderzyła właśnie teraz i na jakim etapie są badania szczątków wydobytych w Puźnikach.
Profesor Ossowski opowiada o kulisach sprawy
Portal Telewizji Republika: Panie Profesorze, w sieci wciąż krąży film z Pańskim wizerunkiem, w którym „oświadcza” Pan, że Ukraina zawiesiła ekshumacje. Co naprawdę się wydarzyło?
Prof. Andrzej Ossowski:
– Wygląda to na rosyjski atak, choć póki co nie mamy jednoznacznego potwierdzenia źródła. Może on wynikać z tego, że ekshumacje rzeczywiście trwają i osiągnęły zaawansowany etap genetyczny. Współpracę ze stroną ukraińską oceniamy bardzo pozytywnie, dlatego te prace na pewno nie umknęły uwadze także strony rosyjskiej. Wykorzystano je do stworzenia fałszywej narracji – powstał fikcyjny profil na Facebooku sygnowany moim imieniem i nazwiskiem, a na nim zamieszczono deep-fake’owe nagranie z moim „udziałem”. Sam film jest w pełni sztuczny. Nigdy nie nagrywałem takiego oświadczenia, a stronę ukraińską o rzekomym wstrzymaniu prac informowano wyłącznie w tym sfałszowanym piśmie.
Więcej o tej sprawie: UJAWNIAMY: Fałszywy dokument, fałszywy profil i prawdziwe dementi prof. Ossowskiego – jak rozpoznać rosyjską prowokację?
TR: Jak wyglądał ten fałszywy profil?
AO:
– Profil został założony w 2024 roku. Przez rok zbierał znajomych i wypełniano go treściami, które miały wyglądać wiarygodnie. Nie posiadam konta na Facebooku, więc oszuści mieli ułatwione zadanie – mogli stworzyć ‘oficjalną’ stronę, która nie miała konkurencji. Konstrukcja była przemyślana: zdjęcie profilowe dobrej jakości, kilka fotografii z wykopów, motto o ‘przywracaniu tożsamości’. Dopiero kiedy pojawiło się deep-fake video, znajomi, którzy mnie znają, rozpoznali, że coś jest nie tak i powiadomili mnie.
TR: Rozumiem, że sztuczna inteligencja przydała się tu w negatywnym sensie.
AO:
– Dokładnie. Sztuczna inteligencja to narzędzie – pomaga w medycynie czy genetyce, ale może być niebezpieczna, gdy wykorzysta się ją do fałszowania wizerunku albo głosu. Deep-fake przygotowano tak, aby wyglądał ‘normalnie’: ja siedzący w laboratorium, obok sfałszowane pismo z godłem Ukrainy. Ktoś, kto mnie zna prywatnie, natychmiast dostrzeże, że ruch ust, barwa głosu i sposób artykulacji są nienaturalne. Jednak dla osoby, która oglądała mnie tylko w telewizji, film mógł brzmieć wiarygodnie. Cel został osiągnięty – powstał szum informacyjny.
TR: Czy ma Pan już reakcję platformy społecznościowej i polskich służb?
AO:
– Film i profil zostały zgłoszone. Facebook rozpoczął procedurę weryfikacji. Równolegle przygotowuję kroki prawne, bo naruszono moje dobra osobiste. Sprawa została też przekazana odpowiednim organom państwa. Liczę, że śledztwo ustali, kto stoi za tą prowokacją.
TR: Przejdźmy do najważniejszego – stanu prac w Puźnikach. Co udało się dotąd ustalić?
AO:
– Badania prowadzi Fundacja ‘Wolność i Demokracja’, po stronie ukraińskiej partnerem są ‘Wołyńskie Starożytności’, a całość wspiera Ministerstwo Kultury i Instytut Pamięci Narodowej. Ekshumacje zakończyły się sukcesem: wydobyliśmy szczątki czterdziestu dwóch osób. Teraz prowadzone są analizy genetyczne, dzięki którym ustalimy dokładnie, ile ofiar odnaleźliśmy oraz jaka jest struktura płci i wieku. Już dziś możemy powiedzieć, że przeważają kobiety i dzieci. To wstrząsający, ale bardzo ważny dowód historyczny. Celem jest identyfikacja i godny pochówek wszystkich ofiar.
TR: Genetyka to długi proces. Kiedy możemy spodziewać się pierwszych wyników?
AO:
– Pierwsze wyniki pojawią się jeszcze w tym roku, ale pełna identyfikacja potrwa lata. Próbki porównawcze pobieramy od rodzin ofiar, co samo w sobie jest logistycznym wyzwaniem – ludzie są rozproszeni po całej Polsce, a nierzadko także po świecie. Mamy jednak ogromne zaangażowanie rodzin. Współdziałamy też z ukraińskimi partnerami, dzięki czemu proces przyspiesza.
TR: Powiedział Pan, że prace przebiegają bez zakłóceń. Skąd więc dezinformacja o wstrzymaniu ekshumacji?
AO:
– Rosja doskonale wie, jak wrażliwy jest temat Wołynia dla Polaków i Ukraińców. Jeżeli udałoby się zaszczepić w Polsce przekonanie, że Ukraina sabotuje ekshumacje, wzrósłby wzajemny żal i spadłaby wola pomocy Ukrainie w wojnie obronnej. Atak jest wymierzony w nasze relacje, a nie w mnie osobiście. Padłem ofiarą, bo mój głos ma w tym projekcie znaczenie – potwierdzam lub dementuję informacje o statusie prac. Twórcom prowokacji zależało, aby ‘profesor’ podał wiadomość o rzekomym wstrzymaniu badań. To klasyczna technika: fałszywy autorytet + podrobiony dokument.
TR: Jak powinniśmy reagować na podobne próby?
AO:
– Po pierwsze, weryfikować źródła. Jeśli ktoś publikuje przełomową wiadomość, trzeba sprawdzić, skąd pochodzi, czy profil jest zweryfikowany, jak długo istnieje. Po drugie, stosować zasadę ograniczonego zaufania do filmów i nagrań głosowych w internecie. Deep-fake’i są coraz lepsze, ale ciągle mają drobne niedoskonałości – choćby nienaturalne mruganie czy przeciągnięcia samogłosek. Po trzecie, korzystać z kanałów oficjalnych. Gdyby ktokolwiek chciał zawiesić ekshumacje, dowiedzielibyśmy się o tym z Ministerstwa Kultury, nie z Facebooka.
TR: A co z przyszłością badań? Atak może zniechęcić ludzi do angażowania się w projekt.
AO:
– Nie zamierzamy zwalniać. Rozpowszechnianie fałszywek pokazuje, że nasza praca ma wartość i że ktoś chce ją przerwać. Wspierają nas rodziny pomordowanych i to jest najważniejsze. Wierzę, że prawda, poparta dowodami naukowymi, wytrzyma każdą propagandę.
TR: Na koniec: gdy pojawią się pierwsze wyniki identyfikacji genetycznej, jakie będą dalsze kroki?
AO:
– Kolejnym etapem jest weryfikacja odnalezionych profili DNA z bazą materiału porównawczego. Jeśli pojawi się zgodność, rodzina otrzymuje informację, a ofiara dostaje nazwisko. Wtedy można zaplanować uroczysty pochówek z udziałem obu państw. To proces długi, ale każde zidentyfikowane imię to przywrócone człowieczeństwo. I właśnie dlatego warto bronić tych badań przed dezinformacją.
Rosyjska wojna informacyjna na naszych oczach
Fałszywe pismo, deep-fake video, profil ze sfabrykowaną „legendą” – tak wyglądała najnowsza odsłona rosyjskiej wojny informacyjnej. Dzięki szybkiej reakcji profesora i jego współpracowników narracja o rzekomym wstrzymaniu ekshumacji upadła w ciągu kilkunastu godzin. Prawdziwe prace w Puźnikach trwają dalej, a ich rezultaty – identyfikacja ofiar i symboliczne zamknięcie niezaleczonej rany – mogą stać się najmocniejszą odpowiedzią na propagandę.
„Deep-fake nie zatrzyma prawdy” – powtarza profesor Ossowski. I to zdanie najcelniej podsumowuje sens polsko-ukraińskich badań na Wołyniu.
Źródło: Portal Telewizji Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Polityczna Kawa
Wiadomości
Najnowsze

UJAWNIAMY: Fałszywy dokument, fałszywy profil i prawdziwe dementi prof. Ossowskiego – jak rozpoznać rosyjską prowokację?

Płażyński oskarża władze Gdańska o wspieranie Trzaskowskiego: przeprowadzę kontrolę poselską w gdańskim ratuszu

Gawkowski o rekonstrukcji rządu i współpracy z nowym prezydentem

Prof. Flis dla WP: „Tusk pokazał, że z Rafałem Trzaskowskim się nie liczy”
