Papierkiem lakmusowym dla trwałości relacji wewnątrzkoalicyjnych okazały się wybory prezydenckie i wypowiedź marszałka Hołowni, która oburzyła redaktora Lisa.
Szymon Hołownia rozpoczął działania prekampanijne. Lider „Polska2050”. W rozmowie z dziennikarzami Polsat News marszałek przyznał, że będzie ubiegać się o fotel prezydenta RP. Lider Trzeciej Drogi – co ciekawe – zaatakował swoich obecnych koalicjantów, twierdząc, że niezależnie kot znajduje się u władzy, to nie jest w stanie sfinalizować żadnego strategicznego przedsięwzięcia – wskazał na CPK czy elektrownię atomową.
Taka narracja nie spodobała się pierwszemu obrońcy Donalda Tuska i jego akolitów. Tomasz Lis odniósł się do słów marszałka Hołowni i stwierdził, że ten jest niewdzięczny.
Hołownia już zaczyna swoją infantylną symetrystyczną śpiewkę. Zrównywanie PiS z PO, dzięki której ma stanowisko i gabinet, to szczyt bezczelności. Teraz tak będzie mącił pól roku
- pisze Lis na x.
Szymon Hołownia nie miał tak naprawdę wyboru. Gdyby nie wystartował w wyborach prezydenckich to by oznaczało jedno - absolutny koniec jego politycznej kariery i konsumpcja kolejnej przystawki przez Donalda Tuska. Marszałek stąpa po cienkim lodzie, ale musi działać, żeby utrzymać się na politycznej powierzchni. Lis atakiem na "swoich" pokazuje jedno. Trwa zażarta walka wewnątrz koalicji, a to dobry prognostyk dla prawicowego kandydata, który jeżeli wygra, nie pozwoli domknąć systemu.
Źródło: x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
PIEKŁO ZAMARZŁO! Wyborcy koalicji 13 grudnia oburzeni nepotyzmem: „Nie po to walczyliśmy, K*RWA MAĆ!”