Sztaudynger się nie mylił. Mentzen rzuca cień...

Jan Sztaudynger, najwybitniejszy obok Jana Kochanowskiego, polski fraszkopisarz, popełnił kiedyś fraszkę, która najcelniej puentuje zachowanie Sławomira Mentzena po wieczornym piwie z Trzaskowskim i Sikorskim.
"Czasami najwięcej rzucają cienia własne wyjaśnienia" - napisał Sztaudynger.
Sławomir Mentzen zapretendował przed II turą wyborów do funkcji arbitra elegancji. Miał być tym, który stanie bezstronnie i swoimi debatami z kandydatami unaoczni różnice między nimi i - jak sam się zarzekał - miał ułatwić wybór swoim wyborcom.
Do pewnego momentu, mimo różnych interpretacji, szło niemal wzorowo. Wszystko runęło w momencie, kiedy Sławomir Menzten okazał swoją niedojrzałość polityczną. Jego zadaniem było przeprowadzenie debat. Zachowanie obiektywizmu nakazywało, by nie chodził na piwo ani z Trzaskowskim, ani z Nawrockim, nawet gdyby ten drugi mógł pójść. Największą cnotą bezstronności jest bowiem dystans.
Sławomir Mentzen ustawił się po stronie jednego kandydata, a jego tłumaczenia nie mają już najmniejszego znaczenia poza takim, że tylko bardziej go pogrążają. W komentarzach wielu internautów zwracało uwagę, że jedyne co może teraz zrobić Mentzen, to jednoznacznie opowiedzieć się za Karolem Nawrockim, bo inaczej wygląda to tak, że przypieczętował wskazanie Trzaskowskiego. Sławomir Mentzen zamiast tego wolał wyjaśniać, dlaczego zrobił to, co stało się festiwalem radości i tryumfu dla Giertycha, Sikorskiego i Tuska.
Czytając wyjaśnienia Mentzena, obok fraszki o cieniu własnych wyjaśnień przytoczonej na początku, na myśl przychodzi jeszcze jedna...
Czasem, gdy runie piedestał, widać, że nikt na nim nie stał. - Jan Sztaudynger.
Gdyby ktoś jednak chciał przeczytać, a nie miał ochoty szukać:
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X