UE forsuje Zielony Ład z nową mocą. Polska zapłaci biliony?

Komisja Europejska przedstawiła właśnie długo zapowiadaną propozycję zmiany unijnego prawa klimatycznego, w której zapisano cel: do 2040 roku państwa członkowskie mają zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych aż o 90 proc. względem poziomu z 1990 roku. Propozycja, choć ubrana w język "zielonej przyszłości", może oznaczać niewyobrażalne obciążenia dla obywateli, przedsiębiorstw i całych gospodarek.
- Gdy obywatele Europy coraz bardziej odczuwają skutki zmian klimatu, oczekują działania. Przemysł i inwestorzy oczekują, że wyznaczymy przewidywalny kierunek zmian (...). Dziś pokazujemy, że mocno trzymamy się naszego zobowiązania do dekarbonizacji europejskiej gospodarki do 2050 roku. Cel na 2040 rok - zmniejszenie emisji o 90 proc. to nie tylko wyraz ambicji, ale konieczność
- mówiła dzisiaj Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Zielony Ład jednak istnieje – i ma się dobrze
Mimo wcześniejszych deklaracji niektórych polityków, Zielony Ład nie tylko nie został wycofany, lecz wchodzi w nową, jeszcze bardziej radykalną fazę. Politycy "koalicji 13 grudnia" przekonywali w kampanii wyborczej, że "temat jest zamknięty". Teraz okazuje się, że unijne elity idą jeszcze dalej.
- Pamiętacie kłamstwa z kampanii wyborczej polityków Platformy Obywatelskiej, że nie ma już Zielonego Ładu? No to dziś Ursula von der Leyen potwierdziła – Zielony Ład jednak istnieje i to zwiększoną mocą! Dzisiejsza decyzja Komisji Europejskiej spowoduje niewyobrażalne koszty, idące w biliony złotych dla Polaków
- skomentował na platformie X Michał Dworczyk, europoseł PiS.
Kredyty węglowe i inwestycje poza UE
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów nowego planu jest uruchomienie tzw. rynku kredytów węglowych w drugiej połowie przyszłej dekady. Państwa członkowskie mają mieć możliwość „kompensowania” własnych emisji przez inwestycje w zielone projekty… w krajach trzecich. To kolejny przykład inżynierii społeczno-gospodarczej, która - choć zakorzeniona w języku ekologii - budzi uzasadnione obawy o faktyczny sens i skuteczność tych działań.
Co to oznacza dla Polski?
W praktyce realizacja celu redukcji emisji o 90 proc. do 2040 roku może oznaczać gigantyczne koszty dla Polski. Niezależne szacunki wskazują, że transformacja energetyczna i przemysłowa według unijnego scenariusza może pochłonąć biliony złotych. To uderzy nie tylko w sektor energetyki węglowej, ale również w transport, rolnictwo i tysiące miejsc pracy w regionach uzależnionych od tradycyjnych gałęzi gospodarki.
Dodatkowym problemem jest tempo narzucanych zmian. Zamiast stopniowego, opartego na lokalnych uwarunkowaniach podejścia, KE proponuje centralnie planowaną rewolucję, która może przynieść więcej szkód niż korzyści - zarówno gospodarczych, jak i społecznych.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X