Fatalna pogoda psuje plany organizatorów Rajdu Dakar. Z powodu gwałtownych ulew odwołano pierwszy odcinek specjalny, skrócono też drugi etapu rajdu. Pomimo tych zabiegów trasa wiodąca z Villa Carlos Paz do Termas de Rio Hondo była miejscami praktycznie nie przejezdna, a masy błota unieruchomiły wiele pojazdów. Na szczęście wszyscy Polacy zameldowali się na mecie drugiego etapu.
Drugi odcinek Rajdu Dakar został tak zaplanowany, aby uczestnicy sprawdzili maksymalną prędkość swoich maszyn. Długie proste i szybkie sekwencje zakrętów sprawiły, że kierowcy przez większą część etapu mogli jechać na pełnym gazie. Jedynie błotniste fragmenty mogły stanowić wyzwanie. Ostatecznie wielu rajdowców straciło mnóstwo czasu na wyciąganie pojazdów z grząskiego błota.
W tych warunkach pełnie swoich możliwości zaprezentował debiutant w Rajdzie Dakar, Sebastian Loeb, który zdeklasował rywali. Niestety po świetnym wyniku w prologu, Jacek Czachor i Marek Dąbrowski, zameldowali się na mecie z 24 rezultatem i mocno spadli w klasyfikacji generalnej. Weterani Dakaru mieli problemy z rytmem jazdy i błotem. Ponadto na ostatnich kilometrach byli zmuszeni do wymiany koła. Z kolei Adam Małysz i Kuba Przygoński jadą łeb w łeb. Na mecie poniedziałkowego odcinka Adam wraz z pilotem Xavierem Panserim zameldował się na 15. miejscu, zaś Jakub z Andreiem Rudnitskim – na 17., z zaledwie dwudziestosekundową stratą do kolegi. W klasyfikacji generalnej zajmują odpowiednio 15. i 16. miejsce. Obaj reprezentanci Orlen Team tracą do lidera ponad 12 minut.
Na mecie w dobrym humorze zameldował się Rafał Sonik. Po niemrawym początku awansował na 6 pozycje wśród kierowców quadów. Zwycięzca zeszłorocznej edycji traci do lidera Ignacio Casale blisko 7 minut. Jednakże najszczęśliwszy po drugim etapie był Kuba Piątek, który awansował na 39 pozycję w klasyfikacji motocyklistów.