Gościem Anny-Marii Szczepaniak oraz Aleksandra Wierzejskiego w programie Telewizji Republika "10.04.2010 Fakty" była Beata Majczyna - psycholog, podkomisja smoleńska. – Zarzuty wobec pilotów są bezzasadne. Kierowali się tym czego byli nauczeni, byli przekonania, że grupa kontrolerów pomaga im w podejściu do lotniska – mówiła w ubiegłym tygodniu. Czas na dalszy ciąg ujawniania manipulacji ws. katastrofy.
Przed zapoznaniem się z dzisiejszą rozmową, warto przypomnieć sobie słowa Beaty Majczyny sprzed tygodnia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Majczyna nie ma wątpliwości: wieża kontroli lotów podawała nieprawdziwe informacje nt. położenia Tu-154M
Tuż po katastrofie, w mediach pojawiła się wypowiedź rosyjskiego generała, który przekonywał, że piloci Tu 154-M "odbyli cztery próby podejść do lądowania". Beata Majczyna wskazuje, że taka wersja miała zaspokoić naturalną potrzebę wyjaśnienia katastrofy, co byłoby jednoznaczne z zamieceniem całej sprawy pod dywan.
– Taka informacja miała pokazać, że za wszelką próbę usiłowano wylądować. Gdyby udało się przekonać społeczeństwo do winy pilotów, wówczas nikt nie doszukiwałby się innych przyczyn. Im częściej się taka informacja przewija, tym bardziej staje się zakorzeniona w umysłach ludzi. Naturalnymi zachowaniami wszystkich były usilne próby wytłumaczenia tego, co się stało. Rosjanie umyślnie podsuwali nam taki scenariusz – rozpoczęła psycholog z podkomisji smoleńskiej.
– Rozmowa dowódcy samolotu z dyrektorem Kazaną zupełnie przeczy postawionej przez Rosjan tezie. Kapitan Protasiuk był drugim pilotem podczas incydentu w Gruzji. Pamiętał to. Piloci zostali wówczas nagrodzeni w trudnej sytuacji. Mówienie o naciskach… te sytuacje sobie przeczą. Nie stwierdzono obecności gen. Błasika w kokpicie. Zbyt często ci piloci latali z ważnymi osobami, aby odczuwać presję obecności generała na pokładzie. Do takich sytuacji byli przyzwyczajeni – przekonywała o doświadczeniu pilotów.
Manipulacji ciąg dalszy
– Tych kłamstw było kilka. Zaczynając od charakterystyki dowódcy załogi, tj. podkreślanie konformizmu. Sławetne stwierdzenie, że gen. Błasik był pod wpływem alkoholu – to również była "piękna" manipulacja – przytoczyła skandaliczne opinie, jakie niedługo po katastrofie zaczęły krążyć w przestrzeni medialnej.
– Gen. Błasik miał pewne prawo poczuć się gospodarzem tego lotu. Nie widzę niczego złego w tym, że to właśnie on meldował o gotowości samolotu. To nie jest złamanie żadnej procedury wojskowej – zapewniła.
"Niedostatecznie wyszkoleni piloci"
– W pewnym momencie pojawił się i taki zarzut. Nijak się to nie potwierdza w stenogramach rozmów, gdzie polecenia wydawane są w prawidłowy sposób. Wszyscy wypowiadali się o nich (przyp. red. pilotach samolotu Tu 154-M) w samych superlatywach. To kolejny element manipulacji – mówiła.
Przemilczeć za wszelką cenę
– Dużą tego częścią jest rola kontrolerów lotu w wieży w Smoleńsku. Ich sposób działania, sprowadzania samolotu Tu 154-M, był wybiórczo podnoszony. Niejasne komunikaty, które nadawali, niewątpliwie przyczyniły się do tej katastrofy. Ten akcent nie był wystarczająco wyartykułowany – wskazała na rolę kontrolerów ze smoleńskiej wieży.
– Zbyt dużo jest tutaj przypadków, aby miało to spontaniczne podłoże. W jakiejś części zapewne zaaranżowano te manipulacje – podsumowała Beata Majczyna, psycholog z podkomisji smoleńskiej.