Siły zbrojne USA przeprowadziły atak za pomocą drona na „planistę” Państwa Islamskiego we wschodnim Afganistanie – podało Dowództwo Centralne (CENTCOM). Terrorysta miał zostać zabity.
Według komunikatu dowództwa odpowiadającego za operacje w regionie m.in. Bliskiego Wschodu, do ataku doszło w prowincji Nangarhar we wschodniej części Afganistanu, przy granicy z Pakistanem.
„Wstępne wskazania mówią, że cel został zabity. Nie wiemy o żadnych ofiarach cywilnych” - podano w oświadczeniu rzecznika CENTCOM kpt. Williama Urbana.
Jak przekazała reporterka Voice of America, powołując się na przedstawiciela Pentagonu, zabity terrorysta należał do Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan i był zaangażowany w planowanie przyszłych ataków terrorystycznych. Dron, za pomocą którego przeprowadzono uderzenie, wystartował z jednej z baz w regionie, poza Afganistanem, co miało zademonstrować powtarzany przez prezydenta Joe Bidena argument, że USA nie potrzebują sił na miejscu, by móc reagować na zagrożenia terrorystyczne.
Do uderzenia doszło mniej niż 48 godzin po czwartkowych zamachach w Kabulu, w których zginęło co najmniej 170 Afgańczyków i 13 amerykańskich żołnierzy. W czwartek prezydent Biden zapowiedział odwet na dżihadystach za ataki w Kabulu. Rzecznik Białego Domu Jen Psaki stwierdziła z kolei, że życzeniem Bidena jest, by odpowiedzialni za to „nie żyli dłużej na Ziemi”.