„Wczoraj opadłam na podłogę windy i zaczęłam płakać... ze szczęścia. Podobnie jak wielu innych kredytobiorców ja również dałam się złapać na oszustwo-kredyt frankowy” – napisała Doda na Facebooku. Po trwającym pięć lat procesie, który wytoczyła Bankowi Millennium, wreszcie zapadł wyrok.
W 2008 roku bank Millennium chcąc rzekomo zadośćuczynić gwieździe za ujawnianie i sprzedanie jej danych osobowych przez jednego z pracowników do tabloidu, w ramach ugody i „rekompensaty” zaproponował piosenkarce kredyt na „szczególnie atrakcyjnych dla warunkach”– był to „tani i bezpieczny” kredyt frankowy – poinformowała Doda.
Z czasem jednak, mimo regularnych wpłat, zobowiązanie wobec banku wzrosło jednak ponaddwukrotnie. Proces sądowy trwał ponad pięć lat. „Gdy ja zaczynałam swój proces, to korzystne wyroki były wydarzeniem, a banki były pewnie siebie i nie zgadzały się na żadne uczciwe dla kredytobiorców ugody” – przypomniała Doda.
„Od samego początku bank Millennium dawał mi odczuć, że nie mam szans w sądzie. Nie zgadzał się również na zawarcie żadnego porozumienia, które chociaż w minimalnym stopniu przywracałaby uczciwe zasady spłaty kredytu” – opisała Dorota Rabczewska .
Proces w I instancji trwał do 5 maja 2021 r. Sąd Okręgowy w Warszawie ustalił, że umowa kredytu frankowego zawarta z bankiem Millennium jest nieważna w całości. „Doczekałam się sprawiedliwego wyroku, za który dziękuje z całego serca ja i cała moja rodzina” – napisała Doda.
„Sąd uznał, że pracownicy banku zachowali się wobec mnie nieetycznie i nieuczciwe. Nie poinformowano mnie o ryzyku walutowym ani o niebezpiecznych dla mnie mechanizmach kredytowych powodujących, że dług może wzrastać w sposób nieograniczony. Mam nadzieję, że sprawa ta pokaże wszystkim poszkodowanym frankowiczom, którzy obawiają się procesów z bankami i w dalszym ciągu spłacają kredyty frankowe, że nigdy nie można się poddawać i że można wygrać z gigantem” – podsumowała celebrytka.