Wybitny pianista zawsze wierny Polsce. 20 grudnia 1982 r. zmarł Artur Rubinstein
38 lat temu zmarł wybitny pianista, popularyzator twórczości Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego, uczeń Ignacego Jana Padarewskiego, Artur Rubinstein. Został zapamiętany nie tylko jako jeden z najwybitniejszych pianistów na świecie, ale również wielki patriota.
– Jestem bardzo wzruszony, kocham Polskę i kochałem grać tutaj. Ta Polska! Zawsze taka nadzwyczajnie szlachetna, grzeczna, cudownie wychowana. Jestem zachwycony, niech żyje Polska – w taki sposób mówił o Polsce podczas ostatniej wizyty w naszym kraju, w 1979 r
Rubinstein pochodził ze średniozamożnej żydowskiej rodziny osiadłej w Łodzi. Rodzice, którzy szybko dostrzegli jego talent muzyczny, wysłali syna do Warszawy, na naukę gry na fortepianie, następnie do Berlina. W stolicy Niemiec zadebiutował przed publicznością 1 grudnia 1900 roku. Pobyt w Berlinie stanowił ważny impuls w rozwoju kariery Artura Rubinsteina, który już dwa lata później wystąpił w Filharmonii Warszawskiej.
Wkrótce potem młody pianista został zauważony przez samego Ignacego Jana Paderewskiego, który otoczył go opieką. W 1906 Rubinstein koncertował już na całym świecie – wystąpił m.in. w najważniejszych europejskich stolicach, ale również w Stanach Zjednoczonych czy Ameryce Południowej. Szybko stał się ulubieńcem publiczności, nawet gdy grał nieprzygotowany lub improwizował.
Choć wiele podróżował po świecie, zawsze chętnie wracał do Polski. Opuścił kraj w 1939 r. i osiedlił się w USA. Jego rodzina pozostała jednak w Polsce. Większość bliskich Rubinsteina zginęła w Holokauście, a pianista nawet po zakończeniu wojny, w akcie protestu, nigdy nie koncertował w Niemczech.
Szerokim echem odbił się występ Artura Rubinsteina na zgromadzeniu założycielskim ONZ. Artysta zaprotestował wówczas przeciwko nieobecności Polski na tym zgromadzeniu i odegrał na fortepianie „Mazurek Dąbrowskiego”.
– Powiedziałem, że w tej sali, w której urządzi się przyszłość świata, brakuje mi chorągwi polskiej, za którą walczyliście. Ja tego nie mogę tolerować, dlatego zagram hymn Polski i proszę o powstanie – wspominał po latach w rozmowie z Radiem Wolna Europa. Pianista w wywiadzie z 1982 r., ostatnim przed śmiercią, wyznał, że jest dumny z protestu na zgromadzeniu ONZ.
Po II wojnie światowej Polskę odwiedził dopiero w 1958 r. Zagrał w naszym kraju kilka koncertów. Jak mówił, ubóstwiał publiczność warszawską i na każdym koncercie oddawał jej całe serce.
– Chciałem podziękować wszystkim, którzy mnie ciągle obrzucali pięknymi kwiatami. Nigdy tego nie zapomnę i wrócę jak najszybciej do mojej ukochanej Warszawy – wspominał po występie. Do polski powrócił dwa lata później, pełniąc rolę honorowego prezesa jury na VI Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim. W ojczyźnie po raz ostatni zagrał w 1975 r., mając wówczas 88 lat. Występ odbył się w jego rodzinnej Łodzi. Honorarium przeznaczył na ufundowanie nagrody dla najlepszego młodego łódzkiego muzyka.
Trzy lata później Artur Rubinstein odwiedził Polskę po raz ostatni. Jak wówczas wyznał, kochał Polskę i kochał koncertować w naszym kraju. Wizyta napełniła artystę ogromnym wzruszeniem.
– Jestem zachwycony, niech żyje Polska – mówił podczas ostatniej wizyty w Polsce.
Pianista zmarł 20 grudnia 1982 r. w Genewie, mając 95 lat. Krótko przed śmiercią udzielił ostatniego wywiadu. Rubinsteina odwiedził wówczas dziennikarz Radia Wolna Europa, Jan Tyszkiewicz.