„Kur na grzędzie krzyczy wszędzie” - wiejskie pastorałki i staropolskie kolędy są pełne wątków ornitologicznych. Ponad 60 gatunków ptaków przy żłóbku wychwala narodziny Jezusa w lasach i na polach – wynika z opracowań poświęconych kulturowemu znaczeniu ptaków w folklorze. W Anglii prym wiedzie rudzik.
Gołębie w szopkach wykonywanych według tradycji św. Franciszka z Asyżu to raczej przypadkowi goście, choć rzeczywiście zaplątani w biblijną opowieść. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku kolęd – mówi prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Ornitolog powołuje się m.in. na opracowanie poznańskiej badaczki prof. Marii Borejszo, która wskazuje na bogatą obecność awifauny w staropolskich kolędach i pastorałkach. - Niezła menażeria, i czegóż tam nie ma? Jest orzeł, kaczka, kukułka, kwiczoł, łabędź, a nawet cietrzew, kanarek i papuga. Łącznie ponad 60 gatunków ptaków! Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kolędy śpiewa się zimą, to ktoś musiał nieźle się natrudzić, by w środku ciemnej i mroźnej zimy przywołać obraz tęsknoty do wiosennych gatunków – zwraca uwagę profesor.
Jak stwierdza, ptaki przy żłóbku mają sporo zadań do wykonania. Wychwalają narodziny Jezusa – w lasach i na polach, we wsiach i w miastach. Naukowiec przytacza m.in. „Pieśń o weselącym się ptastwie z narodzenia Bożego na godach”:
Ptastwo się też dowiedziało,
za królem swoim leciało
na królewskie gody,
nie pili tam wody,
lecz wino.
Którym chcąc zagrzać struś głowę,
a do tego zjadł podkowę,
by ją prędzej strawił,
na gody się stawił,
Jezusa Chrystusa.
A gdy kania dżdżu czekała,
o tychże godach słyszała,
więc odeszła wody,
leciała na gody
do wina.
Prof. Tryjanowski znajduje też ornitologiczne wątki w tradycji Wysp Brytyjskich. Ptasi symbol Świąt Bożego Narodzenia stanowi tam rudzik (Erithacus rubecula). Ów najpopularniejszy ptak Anglii zdobi karki świąteczne, opakowania herbaty i papier do zawijania prezentów.
- Związek rudzika z Bożym Narodzeniem sięga czasów wiktoriańskich. Wtedy to rudzika nie nazywano jeszcze Robinem, a był znany z nieco dłuższej nazwy Robin Redbreast. Nazwę te zapożyczyli sobie królewscy listonosze, którzy podczas Świąt Bożego Narodzenia mieli pełne ręce roboty. By nie niszczyć całorocznych uniformów, na te dni zwiększonego wysiłku nakładali na nie czerwone tuniki, i z tego powodu nazywano ich nie inaczej, jak właśnie Robin Redbreast. Byli wyczekiwani i radośnie witani, bo przecież każdy chciał otrzymać świąteczny prezent, albo choćby życzenia. W podziękowaniu za okazywaną przez adresatów życzliwość pracownicy poczty postanowili umieścić wizerunek rudzika na znaczkach pocztowych i świątecznych kartkach – tłumaczy ornitolog.
Badacz z Poznania opowiada też inną legendę, o bardziej religijnym charakterze. Oto Maryja, tuż po narodzinach Jezusa, była bardzo zajęta opieką nad Dzieciątkiem. Poprosiła więc towarzyszące zwierzęta o pomoc w utrzymywaniu płonącego ogniska. By było ciepło, stale należało delikatnie dmuchać w żar, a żadne ze zwierząt się nie chciało podjąć tego zadania, tylko mały brązowy ptaszek (pewnie młody osobnik - zaznacza prof. Tryjanowski - bo właśnie młode nie mają jeszcze charakterystycznych pomarańczowych odcieni). Skakał i dmuchał, ale i podśpiewywał. Choć był mały, to dał radę i utrzymał płomień, a małemu Jezusowi zrobiło się cieplej. Niestety jeden z płomieni buchnął z wielką siłą i poparzył ptaszkowi brzuszek. Na prośbę Maryi, w nagrodę za pomoc i odwagę, plamka po oparzeniu stała się prawdziwą ozdobą rudzika.
- Czasami trudno o pełne wyjaśnienia przyrodniczych fenomenów kulturowych, ale rudzik rzeczywiście pasuje do Bożego Narodzenia. Jest w miarę pospolity, rozpoznawalny i nie stroni od towarzystwa człowieka. Lubi zaśpiewać nawet zimą, więc naprawdę mógł ukołysać płaczące Dzieciątko, a piosenkę ma przy tym wyjątkowo miłą dla ucha – ocenia ornitolog.
Jak tłumaczy, w Anglii rudziki zimują i są obecne cały rok, to jednak dość wyjątkowa sytuacja, bo większość europejskich, w tym polskich, populacji rudzika podejmuje tradycyjne wędrówki. Migruje m.in. przez Izrael do Afryki, co oznacza, że spotkać je można także w okolicach Betlejem.
- Rudziki lecą nocą, mają świetny kompas magnetyczny, więc ze znalezieniem właściwej stajenki zapewne nie miały problemów. To naprawdę fascynujące ptaszki. W Polsce, wraz ze zmniejszeniem ostrości zim, coraz częściej zimują, podśpiewują i wygląda na to, że razem z nami cieszą się z Bożego Narodzenia – podsumowuje znawca skrzydlatej fauny.