Dalekowzroczne strategie, brutalne kampanie, wewnętrzne rozgrywki, afery i intrygi niekiedy pociągające za sobą tragiczne skutki. Choć ustroje, Konstytucja, ustawy, prerogatywy prezydenta są nieco inne w każdym kraju, to wielka polityka niemal zawsze i wszędzie wygląda tak samo. I to już od wieków, jak uczy nas historia.
Jako dziennikarze portalu Telewizjarepublika.pl niejednokrotnie informujemy Państwa o bieżących wydarzeniach, zakulisowych rozgrywkach, scenariuszach i prognozach politycznych, przede wszystkim w Polsce, choć również poza granicami naszego kraju. Dziś jednak, ze względu na trwającą ciszę wyborczą, przenieśmy się na inny, bezpieczniejszy grunt: mianowicie do świata amerykańskich seriali prezydenckich i politycznych.
Polityka bowiem rozgrzewa społeczeństwo i to do tego stopnia, że często staje się tematem tekstów kultury, zwłaszcza filmów i seriali. W napięciu śledzimy intrygi i rozgrywki widziane na ekranie, silne charaktery, bezkompromisowych przywódców, polityków, urzędników i doszukujemy się podobieństw i nawiązań do rzeczywistości. Historie przedstawione w serialach trzymają w napięciu niemal tak, jak rzeczywista polityka, która, jak już wspomniałam, w każdym demokratycznym kraju wygląda dość podobnie.
Dziś wieczorem będziemy z niecierpliwością czekać na wyniki wyborów prezydenckich, wcześniej - obserwować frekwencję czy śledzić w mediach społecznościowych słynne już „bazarki”. Oczekiwanie na to, czy nasz kandydat zwycięży, czy też nie, mogą umilić nam amerykańskie seriale prezydenckie.
Pisząc na ten temat, nie sposób pominąć „House of Cards” z Kevinem Spacey i Robin Wright w rolach głównych. Witamy w świecie bezkompromisowego małżeństwa Underwoodów, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone, na każdego istnieją kompromitujące „kwity”, a władzę i pozycję budowaną latami można stracić niemal w jednej chwili. Nie bez znaczenia jest tu także rola mediów, choć nasuwa się pytanie, na ile to one rozgrywają świat polityki i manipulują, a na ile – same są manipulowane i rozgrywane przez polityków.
W serialu, choć historia jest fikcyjna, znajdziemy nie tylko trzymające w napięciu intrygi, idealne wręcz odwzorowanie świata wielkiej polityki, dobrą grę aktorską, ale również nawiązania do aktualnych wydarzeń na świecie (jak np. wątek rosyjski czy konfliktu na Bliskim Wschodzie).
Na ekranie, oprócz znakomitych aktorów, zobaczymy również amerykańskich publicystów, dziennikarzy i komentatorów politycznych, którzy w „House of Cards” grają samych siebie.
Inną dobrą prezydencką historią na czas ciszy wyborczej jest thriller polityczny „Designated Survivor”. Kim jest „wyznaczony ocalały”?
„Podczas orędzia o stanie państwa jeden z członków gabinetu przebywa w odosobnionym miejscu. W razie zamachu, którego nikt z gabinetu nie przeżyje, człowiek ten zostaje prezydentem. Jest to tak zwany designated survivor, dosłownie: wyznaczony ocalały”- mówi lektor na początku pilotowego odcinka serialu. Tytułowym bohaterem jest Thomas Kirkman – w zasadzie przeciwieństwo Franka Underwooda, kochający mąż i ojciec, Sekretarz ds. Budownictwa Mieszkaniowego i Rozwoju Miast, członek gabinetu niższego szczebla i zarazem… jedyny przedstawiciel amerykańskiej administracji, który przeżył atak terrorystyczny na Kapitol. Kirkman, bez większego doświadczenia politycznego, musi z dnia na dzień przejąć władzę. Jak poradzi sobie z tym wyzwaniem, w które – jak się okazuje – został wmanewrowany?
Amerykę kojarzymy dziś przede wszystkim z dobrobytem, wolnością i dojrzałą demokracją. A co, gdyby historia tego światowego mocarstwa potoczyła się nieco inaczej? To właśnie możemy zobaczyć w miniserialu „Spisek przeciwko Ameryce”, czyli wyprodukowanej w 2020 r. adaptacji powieści Philipa Rotha. Rzecz dzieje się w czasach II wojny światowej. Mamy rok 1940. Z Białego Domu wyprowadza się Franklin Delano Roosevelt. Nowym przywódcą zostaje Charles A. Lindbergh – podobnie jak 32. Prezydent USA – postać historyczna, pierwszy lotnik, który samodzielnie przeleciał przez Atlantyk. Zarówno Philip Roth w powieści, jak i twórcy miniserialu, przedstawiają Lindbergha jako antysemitę zafascynowanego III Rzeszą, a pikanterii całej sprawie nadaje fakt, że historia opowiedziana jest z perspektywy żydowskiej robotniczej rodziny. Lindbergh faktycznie był postacią dość kontrowersyjną. W serialu zdobywa władzę na populistycznych, izolacjonistycznych hasłach, zaś Ameryka pod jego rządami powoli ulega tendencjom nazistowskim.
Choć historia jest opowiedziana w sposób całkiem ciekawy, nie sposób nie zauważyć przytyków do obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa (vide: hasło Lindbergha)- cóż, relacje na linii . Mimo to serial wart jest refleksji, a przede wszystkim obejrzenia. I tak- można traktować go jako przestrogę, choć może niekoniecznie przed jakimś konkretnym politykiem czy ugrupowaniem.
Jakim jeszcze serialom prezydenckim i politycznym warto przyjrzeć się przy okazji wyborów? Czy nasza polityka też jest albo bywa "jak amerykański film/serial"? Zachęcamy do dyskusji, a także- krytycznego, refleksyjnego obejrzenia wymienionych wyżej seriali. Wszystkie są dostępne w najpopularniejszych platformach streamingowych.