„Miłość ci wszystko wybaczy”. 75 lat temu zmarła Hanka Ordonówna

8 września 1950 roku zmarła w Bejrucie Hanka Ordonówna - wielka gwiazda przedwojennej estrady i filmu. Jej największy szlagier „Miłość ci wszystko wybaczy” śpiewają kolejne pokolenia Polaków.
Nie była pięknością, nie miała scenicznego głosu, ale promieniowała magnetyzmem przyciągającym publiczność – napisała o Ordonównie Anna Mieszkowska w książce, której tytuł nawiązuje do najbardziej znanego przeboju piosenkarki. Książka „Hanka Ordonówna. Miłość jej wszystko wybaczy” (2019) to historia polskiego kopciuszka – ubogiej dziewczyny, która stała się największą gwiazdą II RP.
Zdaniem autorki książki oceniła, większość z tego, co wiemy o Ordonce, to elementy jej publicznego wizerunku, nad którym artystka staranie pracowała. Prywatna strona jej życia jest mało znana, piosenkarka ceniła sobie dyskrecję. Nieco więcej światła rzuca archiwum jej listów, notesów i zapisków, do którego dotarła Mieszkowska. Pisząc, wykorzystała też fragmenty dziennika artystki, prowadzonego dość niesystematycznie w latach 1946–49 - dużo z jego zawartości osobiście wyciął nożyczkami mąż artystki Michał Tyszkiewicz.
„Hanka Ordonówna nie była tak piękną i atrakcyjną kobietą, jak głosi legenda. Wczesne zdjęcia przedstawiają dziewczynę raczej nieśmiałą, skromną, zawstydzoną. Na późniejszych fotografiach - przeciwnie - sprawia wrażenie kobiety uwodzicielskiej. Ale żadne - popularne i mniej znane wizerunki artystki - nie oddają jej wdzięku, głosu, finezji szeptu, czaru spojrzenia. Nazywano ją »dobrą panią od piosenki« i »czarodziejką sceny«. Dlaczego? Bo podczas występów rzucała urok (…) śpiewała tak, aby docierać do wszystkich widzów” - napisała Mieszkowska.
Najsławniejsza polska piosenkarka XX-lecia międzywojennego, Hanka Ordonówna, a właściwie Maria Anna Tyszkiewiczowa, z domu Pietruszyńska, urodziła się 25 września 1902 r. w Warszawie - taką datę podano przynajmniej na jej grobie. Ale Mieszkowska wyszukała kilka innych dat urodzenia artystki. Według leksykonu „Czy wiesz kto to jest?” z 1938 r. Ordonówna urodziła się 11 sierpnia 1904 r. W jedynym ocalałym dokumencie – paszporcie konsularnym, wydanym w Teheranie w 1943 r. – wpisano datę 23 września 1905 r. Po I wojnie światowej i uzyskaniu przez Polskę niepodległości, wiele osób musiało sobie wyrobić nowe dokumenty i „odmładzanie się” o kilka lat było powszechną praktyką.
Mieszkowska przyjmując, że Ordonka urodziła się w 1899 r., bierze pod uwagę datę ślubu rodziców i fakt, że pierwsze wzmianki o jej występach pochodzą już z roku 1916. Późniejsza hrabina Tyszkiewiczowa była córką kolejarza Władysława Pietruszyńskiego. W domu na pewno nie przelewało się, ale Marysia mogła uczęszczać do szkoły baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie.
Jako piosenkarka debiutowała w warszawskim teatrze Sfinks, prawdopodobnie piosenką „Szkoda słów”, z tekstem autorstwa Artura Tura. Ten ostatni tak to wspominał po latach: „Debiut ten wypadł bardzo niefortunnie. Można było o nim rzeczywiście powiedzieć tylko: »Szkoda słów«. (…) Pewien znany i ceniony krytyk, którego opinia była wtedy wyrocznią, pisał: »a jeżeli chodzi o p. Ordonównę, jestem zdania, że kotów i dzieci na scenie pokazywać nie należy«”. Ordonka nigdy nie była uważana za piosenkarkę obdarzoną silnym, dźwięcznym głosem - sekret jej powodzenia tkwił raczej w interpretacji piosenki.
Około roku 1919 rozpoczęła występy w teatrach prowincjonalnych. Powróciwszy do Warszawy dostała angaż w słynnym Qui Pro Quo, z którym związała się na niemal dziesięć lat (1922–31). Tylko że kabaret, do którego pisali teksty Julian Tuwim i Andrzej Włast, miał już swoje gwiazdy - Zulę Pogorzelską i Mirę Zimińską. Młodziutkiej Ordonki nikt nie zauważał - dawano jej role roznegliżowane, ale drugoplanowe. Do czasu - w 1924 r. pracę w Qui pro quo rozpoczął aktor, reżyser i konferansjer, Węgier z pochodzenia - Fryderyk Jarosy. W jego osobie Ordonka zyskała ukochanego, ale też scenicznego partnera i reżysera, który miał zrobić z niej gwiazdę. Po kilku miesiącach tej współpracy w prasie pojawiły się pierwsze recenzje, w których ją zauważono.
„Każda jej piosenka opracowywana była do najdrobniejszych szczegółów. Obdarzona miłym, maleńkim, ale wyrobionym głosikiem, w pewnym okresie swej burzliwej kariery zniszczyła go, tym bardziej, że zawsze była zagrożona chorobą płuc” - wspominał Ludwik Sempoliński. „Pozostała jej dziwna skala: bardzo niski dół i cienkie, dziecięce wysokie tony. Stąd piosenka była wykonywana w dziwny – jej tylko właściwy sposób. Z niskich, pełnych nastroju tonów przerzucała się w dziecięco brzmiące górne rejestry. Wychodziły stąd dziwne interwale głosowe z szorstkiego dołu w cieniutką górę: dlatego wykonanie każdej piosenki przez nią było specyficzne, po prostu niepowtarzalne, a przy tym tak sugestywne, że ówczesne młodziutkie piosenkarki mimo woli zaczęły ją naśladować” - wyjaśnił.
Gdy na scenie Qui Pro Quo wykonała nieznane dotąd tango „Uliczka w Barcelonie”, w garderobie czekał kosz czerwonych róż opatrzony bilecikiem podpisanym „M.T”. Ofiarodawca ujawnił się niedługo potem - okazało się, że to właśnie on jest autorem polskiego tekstu hiszpańskiego tanga. Był to 26-letni hrabia Michał Tyszkiewicz, urzędnik w ministerstwie spraw zagranicznych, w wolnych chwilach współpracujący z z kabaretami. Po kilku miesiącach znajomości arystokrata poprosił Ordonkę o rękę.
Przyjmując oświadczyny arystokraty piosenkarka postawiła tylko jeden warunek – nie zamierzała rezygnować z kariery artystycznej. Gdy nowożeńcy przyjechali do majątku Tyszkiewiczów w Ormianach, rodzice pana młodego ostentacyjnie wyjechali. Z czasem rodzina męża zaakceptowała artystkę, choć okazało się, że mieli rację obawiając się, że nie będzie w stanie dochować mężowi wierności. Niewątpliwie kochała go i potrzebowała - Michał Tyszkiewicz szybko zaczął pełnić obowiązki menedżera żony. Nie zapobiegło to jednak jej romansom m.in. z wielkim aktorem i reżyserem teatralnym Juliuszem Osterwą a także z Igo Symem, znanym aktorem, który w czasie wojny został niemieckim kolaborantem.
„Do dziś wyraźnie słyszę każdą intonację jej niezapomnianego głosu, nieoczekiwane załamania i nieoczekiwane fermaty. Do dziś widzę jej białe wąskie, utanecznione ręce, które żyły swoim samodzielnym życiem, którymi umiała dopowiedzieć w piosence wszystko to, czego zabrakło w tekście. Zjawiska równej miary, co Ordonka nie było na scenie polskiego kabaretu ani przedtem, ani potem. Występ Ordonki – występowała zwykle dwa razy w ciągu wieczora – to był moment, kiedy moja ekstaza osiągał punkt szczytowy” - pisał Jerzy Jurandot w „Dziejach śmiechu”. „Ważne jest to, że dzięki jej wielkiej sztuce dane mi było przeżywać tak głębokie wzruszenia, jakich już nigdy potem w kabarecie nie przeżywałem. I to nie tylko dlatego, że już nigdy potem nie miałem szesnastu lat. Na pewno nie tylko dlatego” – wyjaśnił.
Po zamknięciu Qui Pro Quo artystka nie związała się na stałe z żadnym teatrem. Od 1931 r. dawała indywidualne koncerty piosenek, recitale w wielu miastach Polski, a także odbywała zagraniczne tournee. Grywała też w filmach - jej największe przeboje – „Miłość ci wszystko wybaczy” i „Na pierwszy znak” pochodzą z filmu „Szpieg w masce” z 1933 roku. Inny film, „Parada Warszawy” z 1937 r. był składanką numerów rewiowych.
W 1937 r. Ordonka ciężko zachorowała na gruźlicę, którą udało się zaleczyć, wyzdrowiawszy - koncertowała w Stanach Zjednoczonych, skąd powróciła do Polski w sierpniu 1939 roku.
„1 września zadzwoniła do mnie Hanka Ordonówna: – Mieciu – mówiła do mnie podnieconym głosem – idziemy śpiewać na dworce, dla rannych żołnierzy!” - wspominał Mieczysław Fogg. „Nazajutrz udałem się (…) na Dworzec Gdański. Tam też zjawiła się po paru minutach Hanka Ordonówna. Ubrana była po wojskowemu: mundur khaki, peleryna strzelców podhalańskich, głowę zdobił jej kapelusz z piórem, a u pasa aktorki umieszczona była kabura z rewolwerem… Gdy tylko na dworzec zajechał pierwszy pociąg z rannymi, zaczęliśmy chodzić od wagonu do wagonu śpiewając piosenki. Żołnierze, często w bandażach, byli utrudzeni, ale nie tracili ducha. – Nie damy się! – wołali. Spędziliśmy z Hanką Ordonówną całe godziny na dworcu – także przez następne dni – czekając na przybycie nowych pociągów w kwaterze komendanta wojskowego stacji. To były moje ostatnie spotkania i występy z Hanką Ordonówną (śpiewała swoje piosenki z ogromnym wzruszeniem), znakomitą artystką i wielką patriotką” - opisywał, cytowany przez Mieszkowską w książce.
Przez kilka pierwszych dni września 1939 r. występowała w teatrzyku Tip-Top. W listopadzie 1939 r., kiedy zaprotestowała przeciw projekcjom hitlerowskiego filmu o zajęciu Warszawy, aresztowało ją gestapo - jej przedwojenny kochanek, Igo Sym, odmówił interwencji.
Aby uwolnić Ordonkę niebo i ziemię poruszył natomiast jej mąż, który uruchomił swoje arystokratyczne koneksje. U Hitlera interweniował sam król Włoch Wiktor Emanuel II. Ordonka wyjechała do Wilna, wówczas pod okupacją litewską, gdzie jej występy w Teatrze na Pohulance były manifestacjami patriotyzmu. Podobno w Wilnie Ordonka chodziła ubrana na czarno w „żałobie po Warszawie”, jak mawiano.
Po aneksji Litwy przez ZSRS, NKWD aresztowało Michała Tyszkiewicza. Aby być bliżej męża Ordonka przyjęła propozycję koncertów w Moskwie, które przerwał wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. Gdy artystka odmówiła przyjęcia obywatelstwa ZSRS została zesłana do sowchozu – tuczarni świń – pod Kujbyszew nad Wołgą, gdzie spędziła tylko kilka miesięcy, ale to wystarczyło, aby zaleczona gruźlica odnowiła się.
Po uwolnieniu, w następstwie układu Sikorski-Majski, w lipcu 1941 r. Ordonówna początkowo zawędrowała do teatru tworzącego się w polskim ośrodku w Tocku. Przejęta jednak losem najmłodszych, zajęła się organizowaniem pomocy dla osieroconych dzieci polskich wygnańców. Z jedna z grup tych dzieci została ewakuowana przez Bombaj w Indiach do Bejrutu w Libanie, gdzie jej mąż – również zwolniony dzięki traktatowi Sikorski-Majski – był pracownikiem Poselstwa Polskiego w Bejrucie. O swoich podopiecznych Ordonka napisała książkę „Tułacze dzieci”, którą wydała w 1948 r. w Bejrucie pod pseudonimem Weronika Hort.
Zdrowia nie odzyskała już nigdy. Osłabiony gruźlicą organizm poddał się, gdy piosenkarka zaraziła się od męża durem brzusznym latem 1950 roku - zmarła 8 września 1950 roku.
Źródło: Republika, PAP
Najnowsze

Po raz pierwszy w historii kobieta stanęła na czele Papieskiej Akademii Sztuk Pięknych

Doda ujawnia szczegóły walki z czerniakiem. „Zdążyłam w ostatniej chwili”

Działacze pro life apelują: podpisz petycję przeciwko zabijaniu dzieci!
