W Bałtyku utonął 50-letni mieszkaniec Częstochowy, który wszedł do morza na niestrzeżonej plaży w Rozewiu. Jego 22-letniego syna uznano za zaginionego.
Jak powiedział rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Rafał Goeck, do tragedii doszło na wysokości wejścia nr 16 na plażę w Rozewiu.
- O godz. 10.45 otrzymaliśmy informację, że kobiecie zniknęło z pola widzenia dwóch mężczyzn - mąż i syn. Nie powrócili oni z kąpieli w Bałtyku. Służby natychmiast przystąpiły do akcji ratowniczej - przekazał.
W działania na morzu i lądzie zaangażowani byli strażacy, ratownicy SAR, WOPR oraz policja. Do poszukiwań dołączył również śmigłowiec Marynarki Wojennej. Po około dwóch godzinach ratownikom udało się odnaleźć dryfujące ciało 50-latka z Częstochowy. Mężczyzna nie wykazywał jakichkolwiek czynności życiowych, został wyciągnięty na brzeg. Mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.
❗Aż 6 osób wczoraj utonęło. Woda pochłonęła w tym sezonie już 205 osób. Nie bądź kolejną ofiarą❗
— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) July 25, 2021
Dziś w całym kraju upały, dlatego apelujemy:
????pływaj tylko w wyznaczonych miejscach,
????nigdy nie wchodź do wody po alkoholu,
????nie wbiegaj rozgrzany do wody. pic.twitter.com/DovMlGU3E0
- Do godziny 16.15 prowadziliśmy aktywne poszukiwania 22-letniego syna mężczyzny. Niestety nie udało się nam go odnaleźć. Został on uznany za zaginioneg - dodał rzecznik SAR.
Na miejscu zdarzenia pracowała także grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora oraz biegły lekarz sądowy.
- Pamiętajmy, że nad Morzem Bałtyckim bardzo zdradliwe i szczególnie niebezpieczne są tzw. prądy wsteczne, które w wielu przypadkach doprowadzają do tragedii. Apelujemy o zachowanie szczególnej ostrożności nad wodą i korzystanie ze strzeżonych kąpielisk - powiedziała sierż. Monika Mularska z Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa podało w poniedziałek, że od 1 kwietnia do 25 lipca odnotowano 208 utonięć.