Niedawno w Brukseli otworzony Dom Historii Europejskiej, który ma stać się muzeum całej Europy. Instytucja wzbudza wiele kontrowersji. – Niestety twórcom muzeum nie udało się przedstawić właściwej historii Europy. To po raz kolejny opowiedziana historia widziana oczami Niemców. Niemieckich polityków i historyków, którzy od wielu lat uprawiają nowa politykę historyczną, wedle której Niemcy zdejmują z siebie ciężar odpowiedzialności za II wojnę światowej – ocenia w rozmowie z Telewizją Republika Mira Wszelaka z Reduty Dobrego Imienia.
– Niemcy to robią od lat 50-tych, a ten Dom Historii jest kolejnym działaniem. Jest tam wiele przykładów pomówień, przykładów szkalowania, m.in. Henryk Sienkiewicz został przedstawiony jako nacjonalista, Józef Piłsudski został przedstawiony obok dyktatorów Europy Środkowo-Wschodniej. Bez interwencji MSZ nie może się obejść. Polska dyplomacja musi użyć wszystkich środków nacisku, bo skrajne formy szkalowania naszej historii są niedopuszczalne – powiedziała Mira Wszelaka.
"Wizja niemiecka przebija również w pracach tego polskiego historyka"
Jeszcze przed kilkoma laty wśród państw Unii Europejskiej pojawiał się wątek napisania wspólnie historii Europy. – Jak miałaby wyglądać synteza historii Europejskiej? To miałby być wspólny podręcznik dla dzieci z Unii Europejskiej, ile tam byłoby błędów... W podręczniku bawarskim, z którego uczyła się młodzież niemiecka, można był przeczytać, że niemieccy żydzi byli wywożeni do polskich obozów koncentracyjnych już w 1938 r. Dopiero po naszej interwencji skierowano część podręczników na przemiał. Niemcy w swoim widzeniu uprawiania historii twierdzą, że tylko w ich wydaniu polityka historyczna jest słuszna – dodaje nasza rozmówczyni.
– To historia widziana z perspektywy Niemiec. Gdyby Polacy mieliby budować ten dom to wyglądałby inaczej. Gdyby to miało powstawać wspólnie to żądalibyśmy, żeby wszystkie środowiska historyczne pracowały przy nich. Prof. Borodziej, który jest polskim kuratorem, jest germanistą, pracował w Centrum Badań Historycznych w Berlinie, ta wizja niemiecka przebija również w pracach tego polskiego historyka – stwierdza Mira Wszelaka.
"Ta wystawa też łagodnie traktuje komunistów"
Jakie jeszcze zarzuty pojawiają się w kontekście tej wystawy? – Pominięto wojnę polsko-bolszewicka, wiktorię wiedeńska, z historycznego punktu widzenia to bitwy przełomowe w historii Europy i potraktowane ich jako elementów nie mających wpływu na historie kontynentu jest olbrzymim niedopatrzeniem. To boli Polaków, którzy ocalili przynajmniej dwukrotnie Europe przed zalewem Turków Osmańskich, czy Bolszewików. Ta wystawa też łagodnie traktuje komunistów. To przechył, który jest olbrzymim przekłamaniem. Głównym złem są nacjonalizmy i jako nacjonalista przedstawiony jest Józef Piłsudski. Również chrześcijaństwo pokazane jest jako źródło zła. Niestety to ciągle uprawianie polityki, która przypisuje nam odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej, a Polacy są przedstawiani jako kaci, odpowiedzialni za holocaust. Przypomina to film „Nasze matki, nasi ojcowie”. Niebezpieczne jest to, że tam będą przywożone wycieczki młodych ludzi, ludzi, którzy tam będą przyjeżdżać na stypendia. To niebezpieczny model budowania polityki historycznej przez Niemców – zakończyła Mira Wszelaka
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie