Nazywano ich roznosicielami nadziei. To harcerze Szarych Szeregów – Zawiszacy i harcerki „Pogotowia harcerskiego”, którzy w walczącej Warszawie pełnili funkcję listonoszy Poczty Polowej.
W niejednym domu, ktoś kiedyś schował -
jak zeschłej róży pąk
Walczących synów ostatnie słowa –
pocztę z harcerskich rąk
Harcerska Poczta rozpoczęła swoją działalność 4 dnia powstania. Jej główny urząd mieścił się przy ul. Świętokrzyskiej 28, gdzie siedzibę miała Pasieka – Główna Kwatera Szarych Szeregów. Pozostałe urzędy ulokowane były na ulicy Szpitalnej, na Placu Napoleona, ulicy Okólnik, Czerniakowskiej, Krasickiego (Mokotów), Wilczej oraz Żelaznej. Poczta łącznie dysponowała 40. skrzynkami rozmieszczonych w różnych punktach miasta.
Listy były krótkie, ograniczone do 25 słów. Podlegały cenzurze, która zapobiec miała przeciekowi niepożądanych informacji – głównie o charakterze wojskowym - w sytuacji kiedy dostałyby się w ręce wroga.
We wrześniu – drugim miesiącu walk - Powstańcza Poczta Harcerska, została wcielona do Armii Krajowej. Napis „Poczta Harcerska" zastąpiono wówczas napisem „Poczta Polowa". Wtedy też ukazały się znaczki w pięciu kolorach, w innym dla każdej z dzielnic miasta.
Młodzi listonosze z narażaniem życia przenosili codziennie od trzech do sześciu tysięcy przesyłek, wykazując przy tym nie mniejszą odwagę i bohaterstwo, niż ich starsi koledzy walczący z bronią w ręku. Niestety nie zawsze udało im się dostarczyć zawartość toreb z harcerską lilijką. Choć na miarę powstańczych warunków, starano się ich chronić, ginęli. Dziś jednym z symboli tego ogromnego poświęcenia dla sprawy jest szesnastoletni druh Zbigniew Banaś „Banan”, którego śmiertelna kula nieprzyjaciela dosięgnęła 17 sierpnia, kiedy przenosił pocztę na Powiślu.
Harcerze za swoją służbę nie pobierali opłat. Bardzo chętnie przyjmowali jednak środki opatrunkowe, książki i żywność, które przekazywali rannym przebywającym w powstańczych szpitalach.
Przemierzali najniebezpieczniejsze odcinki walk, byle tylko dostarczyć listy, które dla wielu rozdzielonych rodzin były jedynym sposobem na zasięgnięcie informacji o ich stanie zdrowia, samopoczuciu… Z tego punktu widzenia, harcerska poczta pełniła bardzo ważną funkcję społeczną: osamotnionym, umierającym ze strachu matkom dostarczała wiadomości od synów, których często ostatni raz widziały 1 sierpnia, kiedy szli na barykady stolicy. I tym walczącym synom listy pozwalały dowiedzieć się, co dzieje się z ich matkami, siostrami, które wówczas zostawili. Te jakże krótkie, zwięzłe listy dawały nadzieję, pozwalały przetrwać najtrudniejsze chwile.
To tylko kilka z tych wielu tysięcy listów, które Powstanie Warszawskie ukazują oczami rozdzielonych rodzin, matek, żon, sióstr:
List z 10 sierpnia:
Kochany synku! Jesteśmy na Kredytowej w suterenach. Jesteśmy cali i zdrowi. Czekamy na list od Ciebie. Całujemy. Matka.
List z 11 sierpnia:
Kochany, Cały czas martwimy się o Ciebie od ostatniego listu. Mama Twoja zgubiła okulary, nie może pisać do Ciebie. Każe byś się pilnował, odżywiał i spał co Twoje. Cały czas płacze. Boi się o Ciebie. Jej brat Tolek zginął. Dziś się dowiedziała. Całujemy Cię. Marta.
List z 14 sierpnia:
Najdroższy Andrzejku! Jesteśmy żywi, zdrowi i wszyscy razem. Czekamy wiadomości od Ciebie. Koniecznie napisz co z Lewińskimi. Do szybkiego zobaczenia się z Wami! Kochająca siostra Ewa.
List z 23 sierpnia
Kochany mój, Piszę trzeci raz do ciebie. Jestem zdrowa, tylko zrozpaczona brakiem wiadomości od Ciebie i moich. Ciągle się modlę i mam wiarę, że się zdrowo zobaczymy. Błagam, napisz do mnie odwrotnie. Ciągle, ciągle myślami przy Tobie. Twoja Gieni.
Poczta Polowa zakończyła swoją działalność 3 października wraz z kapitulacją stolicy.