W piątek mija 81 lat od decyzji władz sowieckich o rozstrzelaniu polskich oficerów przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Podjęta 5 marca 1940 r. decyzja uruchomiła proces ich zagłady, który trwał przez marzec i kwiecień 1940 roku.
- W obozach dla jeńców wojennych NKWD ZSRS i w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi w chwili obecnej znajduje się duża liczba byłych oficerów armii polskiej, byłych pracowników policji polskiej i organów wywiadu, członków nacjonalistycznych, kontrrewolucyjnych partii, członków ujawnionych kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych, uciekinierów i innych. Wszyscy są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju sowieckiego – relacjonował Beria w piśmie, którego adresatem był Józef Stalin.
O tym, jak wyglądały egzekucje polskich jeńców historycy wnioskują z zeznań szefa obwodowego zarządu NKWD w Kalininie (ówczesna nazwa Tweru) Dmitrija Tokariewa. W 1991 roku złożył on zeznania w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, szczegółowo opisując, jak jeńców wyprowadzano, strzelano im w tył głowy, wynoszono ciała i wywożono. Relacja Tokariewa dotyczyła ponad 6 tysięcy jeńców obozu w Ostaszkowie, których mordowano w gmachu NKWD w Kalininie, a chowano w pobliskiej miejscowości Miednoje.