– W listopadzie 42 roku, gdy już zaczynała się zima, Niemcy zaplanowali jedną z brutalniejszych akcji, tj. wysiedlania ludności z Zamojszczyzny. Wyrzucono Polaków z 600 wsi – mówił prof. Tomasz Panfil, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w rozmowie z red. Marcinem Bąkiem.
Tuż po objęciu władzy na Zamojszczyźnie przez niemiecką administrację cywilną i SS, zaczęto tu ściągać znaczne ilości sił policyjnych i wojskowych. Miały one różne zadania: prewencyjne, represyjne, odwetowe, likwidowania polskiego oporu oraz grabieży produktów rolnych (Zamojszczyzna jest regionem typowo rolniczym). W 1940 została przeprowadzona akcja „AB” – wielu działaczy politycznych oraz inteligencję bądź wymordowano, bądź wywieziono do obozów koncentracyjnych. Do 1942 hitlerowcy wymordowali wszystkich Żydów. W październiku 1941 nieopodal Tomaszowa Lubelskiego utworzono jeden z największych w Europie ośrodków zagłady – obóz w Bełżcu.
Z terenów Zamojszczyzny zamierzano również wysiedlić wszystkich Polaków. Na początku listopada 1941 roku na rozkaz Odilo Globocnika wysiedlono 2000 chłopów polskich z 6 wsi w powiecie zamojskim, a na ich miejsce osiedlono volksdeutschów sprowadzonych w ramach akcji Heim ins Reich z Besarabii. Były to pierwsze wysiedlenia z całej serii tzw. wysiedleń z Zamojszczyzny. W roku 1941 Heinrich Himmler postanowił stworzyć niemiecki pas osiedleńczy wzdłuż ówczesnej granicy III Rzeszy ze Związkiem Radzieckim (miał to być tzw. „pierwszy czysto niemiecki europejski okręg osadniczy”). Celem jego utworzenia miało być umieszczenie polskiej ludności z centralnych części kraju w „kotle”, ponadto pas ów stanowić miał bazę wypadową dla germanizacji Ukrainy i Białorusi. Jako pierwsze do germanizacji zostały wydzielone tereny powiatu biłgorajskiego, tomaszowskiego, hrubieszowskiego i zamojskiego.
W tej sytuacji wzmocnił się polski opór, który na tych terenach zaczął działać tuż po klęsce kampanii wrześniowej. Niektórzy chłopi z zagrożonych wsi zaczęli zabijać żywy inwentarz i niszczyć płody rolne, aby nic nie zostawić Niemcom, a następnie opuszczali domy.
Pomimo tego przez cały rok 1942 Niemcy przygotowywali się do wdrożenia planów osadniczych, wynikających z realizacji założeń Generalnego Planu Wschodniego. Chłopów wywożono do Niemiec na roboty przymusowe lub mordowano, część ludności polskiej była przygotowywana do germanizacji. Wysiedlenia rozpoczęły się w nocy z 27 na 28 listopada 1942. Była to pierwsza akcja przeprowadzona w ramach tzw. Wielkiego Planu (niem. Grosse Planung), będącego częścią Generalnego Planu Wschodniego. Kolejne wsie były otaczane, ludność była spędzana w jedno miejsce, a następnie przeprowadzano segregację – część osób przeznaczano do zniemczenia, część do robót przymusowych, ale większość wywożono do obozów koncentracyjnych lub niekiedy mordowano na miejscu. Dzieci kierowano w głąb kraju (zwykle w kierunku Warszawy) bądź do Rzeszy. Na miejsce byli przywożeni koloniści niemieccy, np. z Besarabii, bądź ukraińscy. Przejmowali opuszczone gospodarstwa, zostali uzbrojeni i umundurowani, dano im władzę nad pozostałymi Polakami.
– Przyzwyczailiśmy się mówić, że jedynym wygranym powstaniem było powstanie wielkopolskie. Inne, częściowo wygrane, było właśnie powstanie zamojskie. W listopadzie 42 roku, gdy już zaczynała się zima, Niemcy zaplanowali jedną z brutalniejszych akcji, tj. wysiedlania ludności z Zamojszczyzny. Wyrzucono Polaków z 600 wsi – mówił prof. Tomasz Panfil, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Zapłata za Zamojszczyznę
Według ekspertów odszkodowania należą się nam także za wysiedlenia na Zamojszczyźnie. Na tym terenie zaraz po wkroczeniu wojsk niemieckich rozpoczęto masową grabież – w założeniach niemieckiego Generalnego Planu Wschodniego było osiedlanie Niemców i germanizacja polskich dzieci m.in. właśnie na terenach Zamojszczyzny. Ten plan nie udał się w pełni dzięki zdecydowanym działaniom polskich struktur podziemnych – przede wszystkim Batalionów Chłopskich – które przeszły do historii jako powstanie zamojskie.
– Jednak przed powstaniem zamojskim doszło do wysiedleń kilkuset wsi. Mieszkańcy dostawali dwadzieścia minut na spakowanie – zostawiali swoje domy, dobytek, zwierzęta, wozy, wszystko co mieli, i musieli się wynosić w nieznane. A w to miejsce przychodzili osadnicy niemieccy. Ta akcja dotknęła kilkaset wsi, ucierpiało kilkaset tysięcy ludzi – mówi prof. Panfil.
Pół roku po powstaniu zamojskim Niemcy wznowili akcję pacyfikacyjną (tzw. Operacja Wehrwolf) i przybrała ona niespotykane wcześniej rozmiary. W jej toku zniszczono dziesiątki wsi, zamordowano około 1000 ludzi, 60 tys. osób wywieziono, porwano setki dzieci. – Te wydarzenia nie były związane z działaniami wojennymi, ale z realizacją niemieckich planów – tylko po to, by Niemcy mogli przeprowadzić niemieckie osadnictwo. I za to należą się odszkodowania: tu nie ma mowy o wojnie – tutaj jest zbrodnicza działalność państwa niemieckiego – podkreśla prof. Panfil.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Rusiński: wybory w USA są bardzo chaotyczne
Tusk komentuje wybory w USA. Remedium na wszystkie bolączki ma być federalizacja UE. Sakiewicz mocno odpowiada premierowi
Nastolatek z impetem wjechał quadem w busa
Cejrowski: jeśli nie zrobisz w sprawie swojego dziecka awantury, to jakiś zbok przychodzi z piórami w tyłku i …