15 sierpnia 1944 roku „cudu nad Wisłą” oczekiwali wszyscy. Inaczej niż przed 24 laty, kiedy proszono Boga o zatrzymanie bolszewickiej nawały – teraz modlono się, aby Sowieci w końcu przekroczyli linię Wisły i wsparli osamotnionych Powstańców. Gdzie tylko było to możliwe odprawiano uroczyste Msze święte, organizowano apele poległych i występy artystyczne.
„Królowo Korony Polskiej – módl się za nami!”
Przypadające 15 sierpnia Święto Wojska Polskiego musiało zostać w szczególny sposób przeżyte przez Powstańców. To w końcu oni byli tym wojskiem, które teraz walczyło o niepodległość. Wielu z nich pamiętało doskonale wojnę polsko-bolszewicką, po której ustalono, że dzień „cudu nad Wisłą” będzie świętem wszystkich walczących za wolną Polskę. Pokolenie urodzone w wolnym kraju wzrastało w poczuciu odpowiedzialności za Ojczyznę i w sierpniu 1944 dało bardzo konkretny dowód tej miłości. Tam, gdzie było to możliwe, gromadzono się na uroczystych nabożeństwach. Często odbywały się one w piwnicach, na podwórzach, rzadziej w którymś z niezburzonych jeszcze kościołów. Na Powiślu udało się zbudować skromny, jakże piękny w swej prostocie ołtarz, przystrojony biało - czerwonymi kwiatami (z jakim trudem zdobytymi!).
Były to niezwykle wzruszające chwile, pełne skupienia, cichej modlitwy. Pieśni religijno-patriotyczne jednoczyły w wysiłku dla wspólnej sprawy. Nie brakowało jeszcze opłatków do konsekracji, więc wierni mogli się pokrzepić komunią świętą. W wielu miejscach Msze były jednak dużo skromniejsze, nieraz szybkie, gdy padały bomby.
Fogg: Ilu piosenkarzy na świecie ma taką publiczność?
Dla podkreślenia rangi święta urządzano koncerty i wieczornice. Składały się na nie przemówienia dowódców, śpiew hymnu państwowego, występy artystów. Śródmieście Południowe, Śródmieście Północne, Mokotów i Powiśle, to dzielnice, z których zachowały się relacje o tym, jak przebiegało Święto Żołnierza.
W Śródmieściu Północnym zbiegło się ono z otwarciem gospody żołnierskiej, którą została poświęcona przez księdza kapelana. Po wspólnym odśpiewaniu hymnu państwowego przemówił dowódca 6 zgrupowania, kpt. Golski. Po jego wystąpieniu nastąpiła część artystyczna, w której wzięli udział m.in. Mira Zimińska i Mieczysław Fogg. Wykonano także szereg utworów Chopina, Wieniawskiego i Młynarskiego, na fortepian, skrzypce i skrzypce z fortepianem. „Resztę programu wypełniły popularne piosenki żołnierskie, śpiewane chóralnie przez całą salę. Podniosłą uroczystość zakończyło odśpiewanie „Warszawianki”. Mieczysław Fogg wspominał, że tego dnia śpiewał również w budynku Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej – nie mógł wyjść z podziwu dla młodych ludzi uzbrojonych w karabiny i pistolety maszynowe, którzy z takim skupieniem i wdzięcznością słuchali wykonywanych przez niego pieśni: „Ilu piosenkarzy na świecie ma taką publiczność? Wśród tych młodych ludzi poznałem wielu dawnych bywalców „Swana” (…) Mogli wtedy robić wrażenie nawet lowelasów i różnych paniczyków. Ale gdy przyszła chwila próby, potrafili stanąć na barykadzie”.
Podobnie przebiegały uroczystości w Śródmieściu Południowym i na Powiślu. Jedną z nich uwieczniono w notce prasowej PSW „Wojnicza” (być może był to Stanisław Wojciechowski – red.):
Dziś 15,8,44 godz. 17-ta byłem na święcie żołnierza urządzonym przez bat. „Odwet” – PAL – Boduena 6. Na program złożyły się śpiewy i deklamacje zaproszonych artystów, jak i żołnierzy PAL. Nastrój podniosły, radosny, pełen żołnierskiej werwy i nuty patriotycznej. Widzów około 300 osób. PSW Wojnicz.
Według Lesława M. Bartelskiego na Mokotowie Święto Żołnierza obchodzono bardzo uroczyście. Szczególnie wyrażało się to w zachowaniu samych Powstańców. Ogromne wrażenie robiły także okna mokotowskich kamienic, tak licznie przybrane w tym dniu biało-czerwonymi flagami. Odprawiono również nabożeństwa, a wieczorem można było posłuchać m.in. śpiewaka Tadeusza Łuczaja „Tadka”.
Chopin dziwnie inaczej brzmi przy akompaniamencie wybuchów i drżenia szyb...
Niech zwieńczeniem opisu Święta Wojska Polskiego w powstańczej Warszawie będą zachowane wspomnienia Janusza Kozłowskiego „Pilawy” z batalionu „Odwet”, który tak opisał ten dzień:
Dziś Królowej Korony Polskiej. Uroczyste nabożeństwo na wypełnionym tłumem korytarzu. Bardzo dużo ludzi przystępuje do komunii. (…) Po południu ma być koncert. Będzie grał Ekier. W programie tylko Chopin. Nadchodzi spora grupa chłopców i dziewcząt z naszego batalionu, choć do koncertu jeszcze sporo czasu. Nareszcie Ekier siada do fortepianu. Koncert rozpoczyna polonezem A-dur. Potem mazurki, parę preludiów, scherzo b-moll, polonez c-moll i na zakończenie rewolucyjna. Wstajemy z miejsc. Brawa i okrzyki. Na bis polonez As-dur. Chopin dziwnie inaczej brzmi przy akompaniamencie wybuchów i drżenia szyb. Takim go nigdy nie słyszałem. (…) Tu indywidualność pianisty zatraciła się zupełnie. Została tylko czysta treść chopinowskiej muzyki, tym bardziej poruszająca i wstrząsająca, że odpowiada warunkom, w jakich jej słuchamy. Setki młodych trwały w zasłuchaniu, zdumione mocą dźwięków.