We wtorek, 27 lipca w Muzeum Powstania Warszawskiego, swoją oficjalną premierę miała wystawa, poświęcona twórczości artystki Janiny Giedroyć-Wawrzynowicz. Artystka w czasach okupacji stworzyła papierowe laleczki dla swojej córki- Róży. Po wielu dekadach, Pani Róża podarowała swój skarb Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wystawa to ponad 500 elementów przedstawiających życie ludzi z jednej kamienicy. Dzieło wykonane jest akwarelami. Laleczki są wykonane z największą starannością i niesamowicie oddają specyfikę trudnych dni i lat okupacji. Na premierze wystawy zebrali się zacni goście, w tym autorka wystawy Pani Katarzyna Kmita, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Pan Jan Ołdakowski i Kierownik działu konserwacji, Pani Anna Grzechnik. Nie zabrakło również najważniejszej osoby tamtego wieczoru Pani Róży Wawrzynowicz-Billip.
Wystawa rozpoczęła się od przemówienia dyrektora muzeum, Jana Ołdakowskiego.
- Kilka lat temu, Muzeum Powstania Warszawskiego kupiło kolekcję oryginalnych papierowych laleczek, którą w czasach wojny, stworzyła Pani Janina Giedroyć- Wawrzynowicz dla swojej córki Róży- rozpoczął Jan Ołdakowski.
- Te laleczki, całe wyposażenie przyniosła nam, do muzeum, córka Pani Janiny. Zaczęła opowiadać. Zrozumieliśmy, że to nie jest tylko kolejny eksponat. To coś więcej. Te laleczki przedstawiają kawał historii życia w tamtym okropnym czasie- zakończył Ołdakowski.
Poproszona o wypowiedź Pani Katarzyna Kmita, która jest autorką wystawy, powiedziała:
- Od razu, gdy zobaczyłam te laleczki na zdjęciu, popłakałam się ze wzruszenia, bo ta historia jest tak wzruszająca. To dzieło oddziałuje na ludzi jak lekarstwo, ukazuje piękno, które okupione były cierpieniem tamtych dni. Okropnych dni. Z ogromną przyjemnością podjęłam się tej pracy. I ta przyjemność towarzyszyła mi do ostatniej chwili- powiedziała Kmita.
- Ta wystawa jest wyjątkowa, zrobiłam w życiu mnóstwo wystaw, ale chyba nigdy nie miałam większej przyjemności niż przy tej wystawie – zakończyła Katarzyna Kmita.
Opowieści najważniejszej osoby na wystawie „Hello Helka. Nowelka na papier i wojnę” - Pani Róża Wawrzynowicz-Billip
- Laleczki wycinane z papieru autorstwa mojej Mamy, ubierane w liczne barwne, niepowtarzalne stroje, towarzyszyły mi przez lata okupacji jako teatrzyk domowy dla mnie i szkolnych koleżanek. Stanowiły odskocznię od ponurej rzeczywistości II wojny światowej. Były tam rodziny prezentujące wszystkie warstwy społeczne a każda z tych lalek miała swoją odrębną historię. – powiedziała Pani Róża. – To nie były tylko laleczki prezentowane na wystawie, ale i różne zabawki choinkowe: rajskie ptaki z różnokolorowymi piórami, aniołki, a także postaci z bajek, jak np. Czerwony Kapturek – mówiła z uśmiechem Pani Róża.
- Moja mama Janina Róża Giedroyć-Wawrzynowicz studiowała w Warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych (obecnie ASP). Uprawiała różne dyscypliny artystyczne. Była drzeworytnikiem ze szkoły Skoczylasa. Jej prace można podziwiać m.in. w Muzeum Narodowym. W 1932 roku odkryła i stosowała drzeworyt białego druku na czarnym tle, co przyniosło jej uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą. Projektowała i tkała dywany i kilimy. Uprawiała również inne techniki artystyczne: olej, akwarela, piórko, tusz i liternictwo. Malowała portrety, weduty, pejzaże i kwiaty – kontynuowała Pani Róża.
- Tymi laleczkami bawiłam się jeszcze w szkole średniej, potem pieczołowicie przechowywane, chronione przed światłem przetrwały kilkadziesiąt lat. – powiedziała Pani Róża.
- W czasie okupacji zostałyśmy same z mamą, ponieważ tata nie wrócił z wojny (zginął w Katyniu). Mama brała udział w tajnym nauczaniu i pracowała w Szkole Handlowej w Otwocku, gdzie uczyła techniki reklamy – kontynuowała Pani Róża.
- Pragnę podziękować Panu dyrektorowi Janowi Ołdakowskiemu, Pani Annie Grzechnik i całemu zespołowi Muzeum Powstania Warszawskiego za organizację wystawy oraz Pani Kasi Kmicie za oprawę architektoniczną dla laleczek. Pomysł na przekazanie tej kolekcji do muzeum to zasługa św. p. Joanny Bojarskiej – dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Warszawy i byłego kuratora ekspozycji stałej Muzeum Powstania Warszawskiego.
- Cieszę się ogromnie, że w końcu mamy otwarcie. Jestem ciekawa serialu, który powstanie na podstawie laleczek mojego dzieciństwa — zakończyła Pani Róża.