Hałacińska: Barbara Sadowska i Krystyna Barchańska nie wiedziały, ze stracą synów. Nikt nie rodzi się matką bohatera
– Mateusz Morawiecki przez działalność ojca miał doświadczenia, których rówieśnicy nie mieli. To w jego domu rodził się bunt przeciwko komunizmowi. On wcześnie dojrzał, przy okazji to piekielna inteligencja. To człowiek, który ogrywał w szachy ojca w wieku 7 lat. To człowiek wykształcony, nie zepsuty. Przy zarobkach, które miał, mógł dalej pomnażać majątek, a został premierem, co uderzy go po kieszeni. To dobra twarz dobrej zmiany. To człowiek, który dzieli się z innymi. Mówi się o nim, że jest banksterem. Jednak w expose mówił wiele o innych. Byłam dumna z naszego nowego premiera – ocenia w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim Kinga Hałacińska, dziennikarka, była działaczka NZS. Dalsza część rozmowy dotyczyła wigilii wprowadzenia stanu wojennego.
Kinga Hałacińska organizuje obchody poświęcone najmłodszym ofiarom stanu wojennego. Dlaczego? – Przez ostatnie lata ta rocznica była obchodzona pod domem generała Jaruzelskiego i przez jeden rok pod domem Kiszczaka. Spotykała się tam grupa młodzieży – Liga Republikańska, NZS. Przekrzykiwaliśmy się tam hasłami z młodzieżą lewicową. Jacek Kaczmarski śpiewał „Ci co polegną - pójdą w bohatery, Ci co przeżyją – pójdą w generały”. Zawsze miałam wrażenie, ze dużo działaczy „Solidarnościowej” poszło w „generały”. Zastanawiałam się, czy to było moralne, nie wchodzą w dyskusję, kim jest Lech Wałęsa, czy był bohaterem, nagle zdałam sobie sprawę, że ofiary stanu wojennego stały się moralnymi zakładnikami sytuacji. O nich się w ogóle nie rozmawia. Zamordowano ponad 100 osób, sprawców nie ukarano - ZOMO-wcy z kopalni „Wujek” nie mają wyroku, podobnie mordercy Przemyka. Zdałam sobie sprawę, że jest to niemoralne dla młodych pokoleń. „Solidarność” nie jest pokazywana jako coś czarno-białego, wszystko jest relatywne, trudno mówić o tym młodym ludziom. Oni potrzebują prawdziwych motywów, którymi kierowali się ci ludzie. Działacze nie wiedzieli, ze będzie okrągły stół. Polegli nie mogą powiedzieć dlaczego drukowali ulotki. Tym, którzy przeżyli ten etos potrzebny jest do tłumaczenia późniejszych wyborów – odpowiada Kinga Hałacińska.
"Nie miałam poczucia, że władza komunistyczna to był wesoły obóz socjalistyczny"
– Pomyślałam, ze byłam wtedy 14-letnią osobą, w „Solidarności” działali moi rodzice, byłam z nich dumna. Chciałabym znać życiorysy tych ludzi. Oni nie mają ciągu dalszego. Ginie ojciec, a rodzina popada w biedę. Dlaczego Barchański i Przemyk? Robię marsz w Warszawie o północy, a o tej godzinie wychodzą na ulice ludzie młodzi. To moment symboliczny, gdy jest 13 grudnia 1981 r., to ani Krystyna Barchańska, ani Barbara Sadowska nie wiedzą, że stracą synów. Nie wiedzą, że będą symbolami, nikt nie rodzi się matką bohatera. To najmłodsze ofiary stanu wojennego – dodaje nasz gość.
– Pamiętam Grzegorza Przemyka ze szkoły. Nie wiedziałam przez lata kim jest Barchański, a słyszałam, ze ktoś rzucił koktajlem mołotowa w pomnik Dzierżyńskiego. Mam wrażenie, że represje, które spotkały Barchańskiego były związane z tą akcją. On później drukował ulotki, po aresztowaniu był bity. Powiedział, że zna twarze swoich oprawców. Nie wierzył, że zostanie zabity. Wierzył, że jest pewna praworządność. Komunistyczna władza była pewna swego, że może zrobić wszystko. Bohaterami naszej wolności nie są politycy, ale Artur Nieszczerzewicz , który z Barchańskim rzucił te koktajle i od wielu lat opiekuje się jego matką. To były dzieci, mieli po 16, 17 lat. Są solidarni do tej pory. Nie miałam poczucia, że władza komunistyczna, te ostatnie lata, to był wesoły obóz socjalistyczny. Gdy wybuchł stan wojenny, mieliśmy poczucie, że ZOMO jest na ulicach. Słuchaliśmy radia i mieliśmy strach, gdy usłyszeliśmy, że zamordowani są robotnicy. Mam inne odczucie niż to, że byliśmy najweselszym z demoludów. Jeśli będziemy budowali naszą pamięć, pamięć naszej generacji na fałszu, to w tym momencie jak wychowamy młodych ludzi? Jakich będziemy mieli w przyszłości premierów, rządzących? Trzeba powrócić do przyszłości tego, czym był stan wojenny – zakończyła Kinga Hałacińska.