Anna Walentynowicz. Smutne dzieciństwo legendy "Solidarności"
Legenda „Solidarności” swoje smutne dzieciństwo spędziła między innymi w małej mazowieckiej wiosce leżącej pięćdziesiąt kilometrów na wschód od Warszawy. Starsi mieszkańcy miejscowości do dziś pamiętają dziewczynkę pracującą u okolicznych gospodarzy.
Osierocona Ania
Anna Lubczyk, późniejsza Walentynowicz przyszła na świat w 1929 roku w Równem na Wołyniu. Jej ojciec Jan zginął na początku wojny obronnej Polski w roku 1939. Niedługo po nim zmarła także matka, Aleksandra. Starszego o kilka lat brata Andrzeja aresztowali sowieci. Wysłano go do gułagu, gdzie zmarł. Dziesięcioletnia Ania została zupełnie sama. Przygarnęła ją rodzina ziemian, sąsiedzi Lubczyków. Niestety traktowali małą Anię bardzo źle. Zmuszali ją do ciężkiej wykańczającej pracy, bili i traktowali jak służącą. Jak podaje Sławomir Cenckiewicz w Jej biografii zatytułowanej Anna Solidarność, mimo traumatycznych wspomnień z młodości Anna Walentynowicz nigdy jednoznacznie nie potępiła swych „opiekunów”.
W okolicach Tłuszcza
Zimą z 1942 na 1943 rok rodzina ta, wraz z nastoletnią Anią przeniosła się z Równego i zamieszkała u krewnych w małej wsi Malcowizna obok Tłuszcza. Cenckiewicz w swej książce cytuje wspomnienia Anny Walentynowicz związane z pobytem w tym miejscu: „Zaczęłam chodzić po wsiach i najmować się do pracy. Na utrzymanie całej rodziny zarabiałam u różnych ludzi, głównie rolników. Latem żęłam zboże, wiązałam snopki przy żniwach, jesienią sprzedawałam noże kuchenne, które chłopi wyrabiali ze starych kos. Zimą zaś gospodarze pędzili bimber w piwnicy. W nocy, kiedy spali, pilnowałam tego bimbru, żeby nie rozsadziło kotła a w dzień nosiłam w plecaku butelki na handel wymienny do wsi. Za wódkę, dostawałam od ludzi mąkę, kartofle, kaszę, a czasem nawet naftę. Wszystko to dźwigałam z powrotem do moich państwa (…).”
Zostały tylko ślady po ziemiankach...
Malcowizna to dziś niewielki przysiółek, część miejscowości Rudniki. Wydaje się, że nic tu się nie zmieniło od dziesiątek lat. Wieś położona jest wśród lasów. Przy głównej, piaszczystej drodze stoi zaledwie kilka domów. Każdy każdego dobrze zna, a starsi mieszkańcy doskonale pamiętają to, co działo się w ich wsi w czasie wojny. Córka ówczesnego sołtysa wspomina:
Mieszkał kiedyś we wsi gajowy Leon Telesiński. W czasie wojny przebywała u niego rodzina z Ukrainy a z nimi dziewczynka, Ania, Była gdzieś w moim wieku, pamiętam jak śpiewała ukraińskie piosenki. Telesiński opowiadał, że ci przyjezdni ludzie to jego brat z rodziną, jednak nikt we wsi w to nie wierzył. Nie byli do siebie podobni.
Dziś, po domu i gospodarstwie Telesińskich prawie nie ma śladu. Gospodarze zmarli wiele lat temu. W miejscu gospodarstwa rośnie las. Tam, gdzie znajdowało się obejście i stał dom, znajduje się kilka dołków i pofałdowań terenu. Według mieszkańców Malcowizny, to ślady po ziemiankach, gdzie latem 1944 roku przybywali partyzanci. Ich relacje potwierdza wiedza historyczna. Wiadomo, że gospodarz domu w którym mieszkała młoda Anna Walentynowicz współpracował z Armią Krajową. Jego dom był jednym z miejsc gdzie podczas akcji „Burza” swój sztab miał dowódca 8 Dywizji Piechoty Armii Krajowej ppłk Kazimierz Suski „Rewera” Po wojnie razem z kilkom innymi mieszkańcami wsi Telesiński został aresztowany i wywieziony przez sowietów do Rosji.
Mimo że, pobyt w Rudnikach-Malcowiźnie był dla Anny Walentynowicz chyba najtragiczniejszym okresem w życiu, to dla mieszkańców niewielkiej wioski w gminie Tłuszcz jest to ważne. W ostatnich miesiącach, grupa mieszkańców wystąpiła z inicjatywą zbudowania pomnika-kapliczki, która upamiętniałaby jej pobyt w tym miejscu. Wystąpili także do rady tutejszej gminy o nazwanie drogi prowadzącej do Malcowizny „Aleją Anny Solidarność”.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Zobacz, jak sprawdzić czy twój smartfon cię podgląda!
Warszawska afera śmieciowa, czyli największy problem Rafała Trzaskowskiego
Komentator TVN ZSZOKOWAŁ na wizji: „Ostatnie komunikaty są tak samo wiarygodne jak te z kancelarii premiera”
Stefaniuk: Prokurator, który zatrzymał Romanowskiego, dalej prowadzi sprawę, a powinien być odsunięty