Pęknięta skarbonka państwa – 119,7 mld zł deficytu po zaledwie pół roku 2025

Pierwsze sześć miesięcy 2025 r. zamykamy z dramatyczną dziurą budżetową sięgającą 119,7 mld zł i nominalnym spadkiem dochodów o prawie 40 mld zł. Rządząca koalicja 13 grudnia zrzuca winę na reformę finansowania samorządów, ale rosnące wydatki pokazują, że problem sięga głębiej. Jeśli w drugiej połowie roku nie pojawi się realny plan fiskalny, Polska może wejść w jesień z jeszcze większą dziurą i zniecierpliwionymi rynkami.
Dochody, które wyparowały z budżetu
Na pierwszy rzut oka liczby wyglądają fatalnie: 264,3 mld zł wpływów do budżetu po półroczu to zaledwie 41,8 % rocznego planu i aż 13 % mniej niż rok temu. Rząd tłumaczy spadek nową formułą podziału podatków między państwo a samorządy – i faktycznie, „surowe” porównanie nie uwzględniałoby tego faktu. Gdyby nie reforma JST, w budżecie centralnym widniałoby 335,5 mld zł, czyli o 31,6 mld zł więcej niż przed rokiem. Ale właśnie tu zaczynają się schody.
Po pierwsze, samo przeniesienie dochodów PIT i CIT do gmin nie sprawia, że pieniądze znikają. Trafiają do sektora finansów publicznych – ale poza kontrolę ministra finansów. W praktyce to oznacza, że rząd ma mniej pod ręką, a jego zdolność do szybkiego reagowania na kryzysy maleje. Po drugie, reforma wchodzi w życie w roku, gdy inflacja hamuje (4,1 % r/r w czerwcu), a koniunktura – choć dodatnia – zwalnia (PKB +3,2 % r/r w I kwartale). Każdy punkt niższego wzrostu może więc boleć bardziej niż w latach boomu pandemicznych tarcz.
Jeszcze dobitniej widać problem na przykładzie PIT. W centralnej kasie saldo spadło do –17,8 mld zł – absurdalnie niskie w kraju, w którym zatrudnienie rośnie, a płace wciąż doganiają inflację. Rozdrobienie dochodów utrudni centralne prognozy i może podnieść koszt przyszłego długu, bo ratingi lubią spójne strumienie przychodów.
Wydatki: tempo szybsze niż inflacja
Wydatki budżetu centralnego sięgnęły 383,9 mld zł – o 10,2 mld zł więcej niż rok temu, mimo że na papierze to zaledwie 2,7 % wzrostu. Gdy jednak zestawimy to z inflacją już spadającą do 4 % i płaskimi wynagrodzeniami w sferze budżetowej, zobaczymy realny skok w najdroższych paragrafach.
Pierwszy z nich to ZUS – 83,2 mld zł. Rząd tłumaczy wzrost programem „Aktywny rodzic” i waloryzacją świadczeń. Problem w tym, że waloryzacje są wciąż dalekie od społecznych oczekiwań, a koszta nieprzerwanie rosną.
Drugim, mniej widowiskowym obciążeniem, jest obsługa długu Skarbu Państwa – 26,1 mld zł do czerwca. Oprocentowanie obligacji zaczęło wreszcie maleć (stopa referencyjna NBP spadła 3 lipca do 5 %), ale dług rośnie szybciej niż gospodarka: w I kw. 2025 wyniósł 57,4 % PKB, najwyżej od dekady...
Deficyt: niebezpieczne 40 % w pół roku
Sam deficyt po czerwcu – 119,7 mld zł, czyli 41,5 % rocznego limitu – teoretycznie daje rządowi jeszcze przestrzeń do manewru. Problem w tym, że druga połowa roku bywa trudniejsza: wpływy z VAT hamują wraz z letnią dekoniunkturą, a wydatki nakręcają spiralę kosztów.
W tym kontekście marcowa decyzja o przelaniu 19 mld zł z części „Gospodarka” na spłatę obligacji PFR z czasów pandemicznych tarcz wygląda jak ruch defensywny – rząd tłumaczy się zobowiązaniami, zamiast zapobiegać nowym pożarom. Ratingi mogą odczytać to jako brak długofalowej ścieżki fiskalnej. Jeśli do jesieni deficyt przekroczy 60 % planu, rynki zaczną dyskontować ryzyko kolejnych cięć ratingu, a oprocentowanie nowego długu wystrzeli, niwelując efekty obniżki stóp i rozsądnej polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego. Rafy widać nawet gołym okiem, choć komunikaty koalicji 13 grudnia powtarzają, że „wszystko jest pod kontrolą”.
Polityczne rachunki: czy koalicja 13 grudnia poradzi sobie z budżetem?
Fiskalna mgła, w jakiej porusza się rząd, to woda na młyn dla kolejnych kryzysów. Koalicja 13 grudnia jednak świadomie dołożyła do tego ryzykowną rewolucję w finansowaniu JST i kontynuuje obyczaj przepychania wielomiliardowych ustaw w kilka dni.
Niewykluczone, że w lipcu czy sierpniu resort finansów pokaże plan cięć lub rewizję budżetu. Jeśli jednak będzie to tylko „kreatywna algebra” albo kolejna danina sektorowa, sytuacja może wymknąć się spod kontroli szybciej, niż przyjdzie jesienna prognoza Komisji Europejskiej.
Po półroczu widać, że fundamenty budżetu zaczynają trzeszczeć. Koalicja 13 grudnia nie ma już luksusu obwiniania „poprzedników” ani chowania deficytu pod dywan JST. Obecna sytuacja wymaga prawdziwej i odważnej reformy finansów publicznych – z przejrzystym budżetem, limitem zadłużenia i twardymi priorytetami wydatkowymi. W przeciwnym razie za kilka kwartałów obudzimy się nie tylko z deficytem, ale i powrotem starego widma – recesji.
Źródło: Ministerstwo Finansów, Analiza Portalu TV Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Najnowsze

Rośnie protest przeciwko nielegalnej imigracji! Pikieta w Katowicach

Zapoczątkowana przez Lecha Kaczyńskiego defilada kontynuowana będzie w tym roku, MON zdradza plany

Ziobro o decyzji prezydenta ws. Bąkiewicza: „Sprawiedliwość musi zatriumfować w pełni!”
